Miodalik pisze:Jakies dobre wiesci sa ?

Zależy od interpretacji - coś tam zrobione, ale potrzeby rosną .....
Weekend
piątek południe - telefon, ja w pracy kociak w rurze kanalizacyjnej wrzeszczy od trzech dni, pan zgłaszający nie umie, nie może, od czego my jestsmy. Dzwonię do kogoś znajomego mieszkającego blisko - maleńki dymny pngwinek z silnym kk ląduje w lecznyc, zostć tam oczywiście nie może... dziki, ale już sie oswoił..
wieczór - łapanie z Mariją kotów na Kopernika, dwa się złapaly, parka, do lecznicy - nie dadzą rady, chirurgia obłożona, urlopy. Za to sygnalizuja problem na Grodzieńskiej - pani lat 90, 7 niewysterylizownych kotów... Dzwonimy do innej zaprzyjaźnionej lecznicy - ok, przywozić, ale bez przechowania - nie mają miejsca. Wieziemy. Po drodze tel, znany łódzki problem z kotami z pożaru na Ossowskiego, trudna opiekunka, ale kotka w ciąży, sporo do wycięcia. Jedziemy, proponujemy pomoc w sterylkach - klatka+finansowanie w pobliskiej lecznicy, pani to wydaje się za mało, zostawimy telefon - może zmieni zdanie, odjeżdżamy do domów - jest 22.30.
sobota 6-8 rano - próba łapania kotki na Pomorskiej, oczywiście mimo uzgodnień micha pelna, ale skoro już przyjechałam... potem takie bieganie, trochę Drukarska, jakieś zakupy na tę Drukarską. Lecznica - po koty z Kopernika, do jutra przesiedzą u mnie w kuchni, kotka zrobiona maleńkim cięciem, w niedzielę wypuścimy..
Telefon - na Wiklinowej błąka się 3-4 miesięczny kot, zaczepia ludzi, pcha się na ręce. Proszę, żeby go gdzieś zamknąć, podjadę w ciągu godziny. Nie ma takiej możliwości. Ok, jadę - kociaka nie ma, wszyscy go widzieli, ale rano, Osoba zgłaszajaca - no też rano, ale wcześniej nie mogla zadzwonić, a teraz zapomniala o tym powiedzieć. Rozmawiam z dwoma chłopakami 8-10-letnimi, zostawiam telefon, odjeżdżam. Po pół godzinie sygnał - mają tego kotka. Jadę, zabieram do lecznicy, bialo-czarna milutka czyściutka dziewczyna, uciekla komuś? wydzucona? Chłopaki maja zrobić ogłoszenia, kot zostaje w lecznicy, nie mamy już żadnego wolnego dt.
Zabieram z lecznicy małą burą posterylkową z Franciszkańskej, odwożę, tam dramat, bo wymienili, okratowali i zamknęli okienka piwniczne, co najmniej dwa koty w środku, trochę rozmowy z karmicielami, mała na razie ląduje w bezpiecznej piwnicy karmicielki z sąsiedniego bloku, te zamknięte (matka i rodzeństwo malej) będziemy łapać pewnie dziś w nocy...
Wieczór w domu - pranie, pranie, pranie - wora ciuchów z Drukarskiej...
niedziela - 5-6 rano Pomorska. Tylko godzina, bo po pierwsze, miska z żarełkiem stała (prosiłam..) po drugie, zainteresował się mną pan z pieskiem - i wyszlo, ze kotka bywa w piwnicach pod oboma oficynami, piwnice są niepołączone, nie wiadomo, w której obecnie jest, a ja mam jedną klatkę.
No to pojechalam sobie na Wółczańską 235 - sygnal (sprawdzany podobno) kotka + dwa kociaki. Szybko złapałam kotkę z dzieckiem, krówki. Pobudziłam ludzi (przypadkiem), pogadaliśmy.
Są dwie czarno-białe kotki, matka i córka, czarny kocurek z przetrącona łapką - syn, rzadko bywa, córka ma 4 kociaki (ją i jednego złapalam), matka ma trzy młodsze, wyprowadzone ma sąsiednie podwórko. Przenieślismy się tam - złapało się malutkie czarne, kotka zdecydowanie nie chciala wejść. Czekając na nią zajrzalam na kolejną posesję - siedzialay dwa. Zgrzytając zębami (jedna klatka!) próbowałam je złapać, bez rezultatu. Może, gdyby mogla oczekać dłużej.. ale bylam umówiona na kolejn lapankę, tym razem w Kochanówku..
Kochanówek to cala historia - szpital psychiatryczny na obrzeżach miasta, na terenie szpitala kilkanaście pawilonów czynnych, jakieś nieczynne porujnowane budynki, domy mieszkalne niegdyś służbowe, obok las... Przez kilka poprzednich lat cięła tam Marija, chyba z 80 kotów, kilkanaście kociąt zabrała do adopcji, zna ją prawie cały personel, wszyscy byli poinformowani o akcji, proszeni, by zgłaszali nowe koty, by je od razu ciąć. No.
I tradycyjnie, zgłoszono 8 kociąt. Nie koty do sterylizacji, tylko kocięta - zabrać je, najlepiej uśpić. Nie Mariji, pewnie sie bala pytania, dlazego nei wcześniej - innej osobie, która poprosiła mnie o transport. O 13tej mialyśmy 4 z 5 maluszków takich max.6 tygodni (to te do uśpienia), piąty uciekł, i mamusię. I półrocznego prawie oswojongo czarnuszka. Na pewno są tam jeszcze dwa szaraki w wieku czarnuszka, dorosly rudas, szylkretka z córeczką-kopią. Kręciły się dwa duże - bialo-czarny i bialo-szary, daleko, uszu nie bylo widać. Maluszki w lecznicy, może ktoś da tymczas?
Niedzielne późne popołudnie - Kopernika, z Mariją. Wypuszczamy te dwa piątkowe, nastawiamy klatki. Rzucona mimochodem informacja od karmicielki, że na posesji obok przy sklepikach jest ciężarna kotka, ale to nie jej kotka, więc ona łapać nie będzie. Nas uniosło w powietrze, pani wkleila się w glebę. Będziemy łapać tę kotkę, wczoraj nażarta do wypęku współpracować nie chciala, dziś nie będzie karmiona, spróbujemy. Po drugiej stronie ulicy podrzucona kotka z małymi - zupełnie małymi. Nie mamy pomysłu, nie podejmujemy tematu. Nic się nie łapie, tzn pani samodzielnie kocurka zapakowala do kontenerka, kocurek równie samodzielnie wylazł przez źle zamknięta kratkę ... rezygnujemy, tak trochę z rozpędu wpadamy na Wólczańaską, zgarniamy dwa. Odwozimy do lecznicy, informacja - na Bardowskiego kotka i podrostki, trzeba połapać... I do domu - jest 23 z nimutami....
Rezultat weekendukoty złapane na ciachnięcie - para z Kopernika, 2+2 z Wólczańskiej - pleć na razie nieznana, mloda krówka z Wlkinowej, mama i czarny chłopiec z Kochanówka.
kociaki potrzebujące tymczasów na już - maleńki dymny pingwinej z podlecznym kk, jedno malutkie czarne z Wólczańskiej, cztery maleńkie burasiątka z Kochanówka, przemiła krówka z Wiklinowej...
Maluszki na Bema ciągle jeszcze są...
Biała ze szpitala - na razie cisza, może sami dali radę?
Potrzeby - do złapania, sterylizacji, dt - 7 kotow z Grodzieńskiej
z 7 kotów i kociat z Wólczańskiej
kilkanaście z Ossowskiego
co najmniej 2 z Franciszkańskiej
Kopernika - jeszcze z 6 z akcji rozpoczętej, ta ciężarna, i kotka z małymi
5-6 z Bardowskiego
1 z Pomorskiej
Bałucki Rynek - rozpoznanie w toku, ale 5 na pewno, matka z małymi, ne wiem, czy już w wieku sterylkowym...
Żurawia - 3 dorosłe
jeszcze nielapalne z Kilińskiego - te tygrysy
kilka nowych na Energetyków - do cięcia
Na Wróblewskiego - tam, gdzie kociaki wytruto, a ostatniego ze zmiażdżonymi łapkami uśplam - niby karmicielka łapie, przez ostatnie dwa tygodnie jedną kotkę w FIP-em i kocura, którego wypuścila, bo po kastracji umrze na nerki

. Tam jest co najmniej 5-7 kotów jeszcze nie zrobionych..
około 10 - Piotrkowska 46
i drugie tyle - Wschodnia 59 (podobno w komórkach jest kotka z małymi + 5 podrostków, takich półrocznych)
i jeszcze jedna kotka na Legionów -
To na pewno nie wszystko ...
Łapcze potrzebni bardzo - najlepiej zmotoryzowanii
i dt dla maluszków