Potrzebna jest brygada żebracza
ze 3-4 aktywne sztuczki fachowców z miłym uśmiechem
- na sobotę i na niedzielę.
W sobotę w godz. 11-17 w niedzielę podobnie.
Mała wycieczka krajonawcza w miłym towarzystwie...
Ja będę w sobotę przez cały czas, służę swoim samochodem w transporcie.
Na niedzielę potrzebny jest też ktoś z samochodem bo nie mam jak się wyrwać.
Kto może????
Dodam że fajne miejsce i fajna ipreza- tajemniczo, co?Szałwia - ha, mam Cię

ptaszki na MOJEJ ulicy dawno już ćwierkały, że jesteś. Więc możesz zacząć się bać (ale oczywiście wiem wiem jaki jest plan i mam się go ściśle trzymać)
Luspa - no strasznie mi cię szkoda

Oby tylko kicia seniorka zaakceptowała malucha. Czytałam dziś artykuł mamy Luspy o felinoterapii - muszę przyznać, że jest po właściwej stronie mocy
marzena68 pisze: Agatko jeszcze kociki babci ze Starosielc.Mam je dzisiaj zabrać.Babcia rzeczywiscie ledwie chodząca,kotki w miseczce miały tylko skwasniałe mleko bo nie ma czym ich karmić.Jak je wezmę od razu zajdziemy do lecznicy.Obawiam sie tylko reakcji męża-może byc burza z iorunami jak wróci z racy i zastanie maluchy w domu.
No właśnie nie śmiałam pisać...Dwa kotulki malusie, 6 tyg, oswojone. I nie ma miejsca

Dziś kochana Jania zgodziła się poratować.więc Marzenko odezwij się do Jani...
lusesita pisze:ps. a co się dzieje z tymi kotkami złapanymi za moim blokiem przez dzielne Kassję i Ulę???

NO cóż, zostały przerobione na mufki

A tak serio - siedziały i siedziały i siedział i nic. Tj jak się nie daj boziu z rąk wymknęły podczas głaskania to skakanie po oknach. Trzba było je wyprowadzić z lecznicy bo pani doktor wyjeżdżała na kilka dni. Na odchodne pogryzły panią doktor bo śmiała je zaszczepić

Pojechały do domu pomocy społecznej, jest tam przemiła pani Małgosia której Bogusia pomogła wysterylizować kotki i pani "ma dług".Pani Małgosia je hoduje w oczekiwaniu na lepsze czasy...Zdjęłam je ze strony bo się opatrzą.
1969ak pisze: Chociaż był taki piękny dzień, że w sumie miałam 12 kotów
no mała rzecz a cieszy. gdybyś była szczęśliwsza mając np 13 szepnij tylko słówko
1969ak pisze: ale sprytnie

pozbyłam się 5. Za to znalazłam malutką koteczkę i znowu pod swoją klatką. Jak babcię kocham przestaję się rozglądać po osiedlu, w przeciągu 2 miesięcy znalazłam 3 i złapałam jednego podrostka

Suma sumarum teraz w domu mam piękną okrągłą liczbę 8 kotów
No, to pozbycie się kosztowało mnie kilka siwych włosów i przegrzanie zwojów mózgowych. Więc każdemu kto się jeszcze chce "pozbyć" odradzam w trosce o moje zdrowie psychiczne

Co do osiągnięć w zbieractwie - 2 sztuki miesięcznie zaledwie. Nie ma co szpanować
Dziś zdarzenia mało optymistyczne - rano tel od pani z ul Palmowej. W ogródku pod blokiem zalęgła się jej kotka i 4 kociaki. I pani "je odpędza i odpędza" i co ma dalej robić...
NIe wiem niestety co pani ma dalej robić bo parsknęła mi w słuchawkę jak nieśmiało napomknęłam o pohodowaniu

Byłyśmy też z Kassją na spotkaniu w Urzędzie Miasta.
Dołujące do kwadratu - oszczędzając żenujących szczegółów. W skrócie wyglądało to tak - 4 psychiczne baby (czyli my, Joanna019 i Monia3a- nie obrażajcie się tylko, jak tylko wczuwam się w rolę włodarzy miasta) chcą czegoś od WSPANIALE FUNKCJONUJĄCYCH służb miejskich, które przecież bez problemu łapią i ratują ranne zwierzęta

Z konkluzji - wyobraźcie sobie, że jak staruszka w swojej szopie znajdzie kociaki bezdomnej kotki to ma zadzwonić do swoich dzieci, żeby się nimi zajęły.
A jak pani kasjerka z dworca znajdzie kociakiw pudełku to też powinna się nimi zająć.
A ranne koty dowiezione przez pogotowie weterynaryjne są leczone, jeśli leczenie może trwać kilka dni. Jeśli dłużej np kot ma złamaną łapę i nie można go wypuścić po kilki dniach - są z automatu usypiane. I wszyscy poza owymi "nawiedzonymi babami" uznali to za całkowicie naturalne
I to, że kota którego Bogusia z Kasią zdrapywały z ulicy na Piłsudskiego straż miejska chciała "wziąć na ręce i przenieść do samochodu bo to najbardziej humanitarny sposób przenoszenia zwierzęcia". Szczegół że kot widząc zbliżający się patrol tupiących wielkich mężczyzn nie raczył poczekać nawet na "kicici kici" w resztką sił zwiał. Owa straż była dziś bardzo zdziwiona po co używać jakiegokolwiek sprzętu do odłowu takiego kota - uciekł - znaczy zdrowy

Szczegół, że po odłowieniu przez naszą brygadę kot dnia następnego przeniósł się do lepszego świata.