Duszek686 pisze:Przepraszam za to, co teraz napiszę, ale Madzia - proszę - pomyśl czy nie lepiej pozwolić Paćkowi odejść...
Wiem, że to trudne... Ale widziałam Paćka i wg mnie, mimo baterii leków i Twojego poświęcenia, on się czuje fatalnie
Robisz wszystko, co w Twojej mocy, a nawet więcej...
Ale jest coraz gorzej... To starość... Nie wygrasz z tym... Sama to napisałaś...
Umęczysz siebie i jego...
Anetko, wiem.
Cały czas zadaję sobie pytanie, czy nie trzymam go za wszelką cenę, czy nie przekraczam tej niewidzialnej granicy pomiędzy dobrem zwierzaka a własnym egoizem i pragnieniem zatrzymania go jeszcze przez chwilę.
Dzisiaj rozmawiałam o tym z wetkami. Decyzja należy do mnie i, niestety, nikt inny jej podjąć nie może.
Nie będzie lepiej, będzie tylko gorzej. Możemy poprawić stawy i jego chodzenie, ale kosztem nerek i serduszka. Możemy dalej walczyć o nerki i serdusko, ale kosztem stawów i życia Paćka spędzanego na kanapie.
Nie ma dobrego wyjścia.
Jednak jak patrzę na Paćka na kanapie, jak patrzę w jego ślepka, jak widzę, jak zaczepia mnie łapką, żeby go przytulić i pogłaskać, jak wciska się we mnie w nocy, byle bliżej, byle bardziej wtulonym...
Anetko, ja jeszcze nie umiem podjąć TEJ decyzji...