Zostałam zasypana mailami i pw.
Wszystkim bardzo dziękuje za pamięc i serdeczne słowa.
Postanowiłam, że na głowne i powtarzajace się pytanie : Jak tam ? odpiszę na wątku.
Fizycznie jest lepiej.
Bol jest już niewielki.
Co prawda - jak mówi mój mąż- wygladam jeszcze jak żywy przykład syndromu kobiety maltretowanej czyli cycek z wyżymaczki

ale dolegliwości już się bez porownania mniejsze.
Parę dni po zabiegu, zgodnie z zaleceniem lekarza zadzwoniłam do Poradni Chorób Sutka chcac zaklepać termin wizyty kontrolnej w okolicach odbierania wyników histopatologii.
Terminy sa na przyszły rok.
Ale jakby wyniki były złe to lekarz się ze mną skontaktuje.
Nastawiłam się psychicznie, że w sprawie wyników mam dzwonić po 14 dniach czyli w zeszła środę.
We wtorek zagladam w wytyczne sprawdzajac w jakich godzinach tam urzędują i czytam : dzwonić 10.00 -12.00 po 14 dnach od zabiegu w
czwartek.
Jeden dzien nerwow dłużej no trudno...
Dzwonie w czwartek. Wyników nie ma.
Podobno najlepiej dowiadywac się w poniedzialki po 15.00.
Zadzwonilam dzisiaj. Wyniki co prawda już są ale i tak nic konkretnego się nie dowiedzialam.
Są złe. Trzeba je skonsultować z onkologiem.
Dzwonię do Poradni Chorob Sutka i melduje, że co prawda lekarz się nie skontaktował, ale już wiem ze wyniki sa zle i potrzebują konsultacji.
Terminy sa na listopad.
Czy ktoś mi może powiedzieć o co chodzi w sloganach typu : rak wcześnie zdiagnozowany i leczony jest w 100 % uleczalny ?
Najlepiej być zdrowym, młodym, bogatym i pięknym.