Znalazłam w wątku ludojadów pytanie, nie wiem jakich rad udzielić...
Rozwiązanie idealne to:
nawiązać kontakt z karmicielką
poprosić ją o wstrzymanie karmienia na ok. dobę przed lapanką - głodne chętniej współpracują, no i przed narkozą lepiej przegłodzić
w porze karmienia rozstawić kilka klatek w pewnej odległości od siebie, by koty za bardzo się nie widziały, dobrze jest nakryć czymś klatki, by koleżeństwo nie widzialo szarpiącego sę w klatce złapanego delikwenta
na przynętę albo ulubione danie koto, albo coś mocno i apetycznie woniejącego
plus w środku klatki wacik skropiony walerianą (2zł w aptece) albo kocimiętką (droższa, sklep zoo)
jeśli nie ma się wprawy, nie przekładać kotów z klatek do kontenerów, bo zwieją, wieźć je w klatce do weta
odejść od klatki na 30-50m, podchodzić do niej nie częściej niż co półtorej godziny, chyba że coś się złapie albo klatka się zatrzaśnie, Najlepiej zaprosci się na herbatkę do karmicielki albo zdrzemnąć w samochodzie.
nie gapić się w klatkę nieustanie, nie komentować iii pani, za mundry un, nie złapie się - przodują w tym niektóre karmicielki, ryzykuąc życiem
nie przebierać, brać, co się zlapało - drugi raz nie wejdą
łapać kotkę na kociaki - ale trzeba połapać wszystkie, jeśli jeden zostanie na wolności, matka raczej z nim odejdzie niż go zostawi i wroci po te już złapane
NIE łapać kociaków na matkę - ostrzeże je i nie wejdą do klatki.
Jeśli karmicielki nie wspópracują, jw, tylko ukradkiem i nad ranem, 3-4 rano - warto około północy obelecieć teren i ew zapasy jedzonka zabrać. Rano jest cicho, bo wszyscy już śpią, zaczyna być jasno i widać co nieco, koty po wieczornym karmeniu nieco zgłodniały i chętne coś przekąszą.
Koniecznie nacinać kotom uszka - wymusić to nawet siła na wecie, naprawdę wiele razy zdarzało nam się nie tylko wieźć niepotrzebnie do lecznicy już ciachnięte zwierzątko, ale i patroszyć kotkę.
Niepotrzebny wysiłek i koszty (nasze) stres i ryzyko (kota).
I powodzenia
jeśli jeszcze malo dobych rad
- telefon w profilu