Czaję się na Olsztyn i tam pewnie zabiorę aparat.
Wystawa była fajnie zorganizowana, aczkolwiek atmosfera panująca w hali była lepsza tylko dlatego, że temperatura zewnętrzna była niższa. Nie było tych zapowiedzianych wentylatorów na każdy sektor - w naszym był jeden, bo ktoś prywanie sobie przywiózł. I w niedzielę w pewnym momencie zrobiło się jednak duszno, chociaż nie było to ekstremum.
Generalnie moje zastrzeżenia wystawa ma głównie na 3 polach:
- zero oznaczenia wejścia do hali dla wystawców od strony ulicy Haffnera. Od drugiej nawet było widać, ale adres podawany w ulotce to Haffnera 57, kto był pierwszy raz (jak my), pod tym adresem znajdował na głucho zamkniętą halę. I dopiero, jak się poszedł rozejrzeć po okolicy, to po przeciwnej stronie ulicy, kilkadziesiąt metrów dalej, przez uchylone nieco drzwi mógł wypatrzeć rozstawione klatki na innej hali

- kibelki: był jeden(!) męski, jeden(!) żeński i jeden dla niepełnosprawnych. W sumie 3 kabiny z toaletą, panie w pewnym momencie zaczęły chodzić też do męskiego, a i tak była kolejka jak za dawnych czasów po mięso. Hala tenisowa z dwoma albo 3 kortami pewnie nie potrzebuje więcej toalet, ale jak się tam urządza imprezę na kilkaset osób plus kilka tysięcy zwiedzających, to należałoby dowieźć toitoików...
- w oba dni zarówno kocięta jak i miot były u tego samego sędziego, a tak liczyłam, że będą bardziej rozłożone. Przez to zamiast 4 różnych opinii o moich kociakach mam tylko 2, trochę szkoda tej kasy (dobrze jeszcze, że była to wystawa raczej z tych tańszych).
Poza tym większych wpadek nie było, wszystko się sprawnie odbywało, bisy się nie spóźniały.
Dzieciarnia wypadła nieźle, acz zostaliśmy pokonani przez miocik starszy od nas o 3 tygodnie. W oba dni jednak sędziowie powiedzieli, że oba mioty są bardzo ładne i stanowią dla siebie mocną konkurencję. Miot starszy, jako bardziej rozwinięty (i, trzeba przyznać, przepiękny, mimo, że rozetowy i z mniej przeze mnie ulubionym typem głowy), miał nad nami jednak delikatną przewagę. W sobotę był jeszcze trzeci miot, który bez większych dyskusji dostał trzecie miejsce.
W konkurencji indywidualnej wypadło zabawnie. W sobotę Seyonne i Sharana mieli w konkurencji jeszcze jedną koteczkę marmurkową. Koteczka wygrała z Sharaną, przede wszystkim przepięknym kontrastem i umaszczeniem. Natomiast potem, przy porównaniu do BIV tejże koteczki z Seyonnem sędzia długo się zastanawiał, ale w końcu wybrał koteczkę. Niemniej powiedział, że jest to zwycięstwo w bardzo wyrównanej konkurencji.
Potem, jak prezentowaliśmy już miocik, zapytał, czemu nie wystawiłam Seregila. Po dłuższej dyskusji stwierdził, że w sumie to faktycznie ciężki wybór, ponieważ woli głowę i budowę Seyonne'a, ale zdecydowanie futro Seregila, a i jego budowa nie jest zła. No i pożartowaliśmy sobie, jakby było fajnie, jakby się dało zrobić jednego kotka z dwóch

W niedzielę na początku było podobnie, Sharana przegrała z drugą koteczką, potem Seyonne przegrał z nią biv, tym razem koteczka wyraźnie się bardziej podobała. Po tym znowu do oceny poszedł cały miocik i tu zachwyty nad Seregilem nie miały końca, zostałam (w sposób sympatyczny

Po tym wszystkim to najbardziej żałuję, że żadnym sposobem nie dam rady wystawić wszystkich kociąt na jednej wystawie TICA, chociaż myślę, że tam sędziowie by mnie aż tak nie zaskoczyli swoją opinią

Ludzi było mnóstwo, na 5 pytań "po ile te kotki" znajdowała się jedna osoba, która zatrzymywała się na dłużej, żeby o coś popytać lub pogadać. Przy okazji ukuliśmy z TZ "propozycję handlową" - za zrobienie któremuś z chłopaków tytułu SP zwracamy 1000PLN, za DSM'a całość opłaty za kociaka


A przed chwilą miałam telefon od jednego pana, który był w Sopocie i widział kociaki i jest zainteresowany jednym z chłopaków. Ma zadzwonić i się umówić na wizytę. Pożyjemy - zobaczymy
