Taaa, u mnie akurat dziś jest prawie jak na śmietniku
Jutro moi rodzice mają gości i pomagałam im w przygotowaniach. Kiedy wróciłam, zamiast się zabrać za sprawy "porządkowe" zajęłam się moimi pazurami i prasowaniem sukienki, bo my też jutro wychodzimy (o wyjątkowo idiotycznej godzinie 12, więc niewiele mogę zostawić na rano

). Lubię tą sukienkę, ale prasowanie jej to istna tragedia... Len z podszewką częściowo wszytą, częściowo luźną... Podszewka się zagina, podwija i odznacza na warstwie wierzchniej, jeśli szwy podszewki i lnu nie są równo ułożone... W zasadzie jak się skończy prasować, to można zaczynać od nowa... Na dziś skończyłam, ale nie wykluczam poprawek jutro

I mam pełną świadomość, że jak tylko wsiądę do samochodu, to całe moje prasowanie pójdzie się bujać
Koty rozpoczęły strajk głodowy

Mieszanka wczoraj była pyszna, rano była pyszna, a teraz jest kompletnie niezjadliwa

Mięso się nie zepsuło, tylko puszeczka się hrabiostwu marzy...
Marzenia, te duże i te maleńkie

Wiem, wredna jestem
No to ja też wyrzuciłam z siebie, a teraz koniec umartwiania!
Rosen grzeje mi plecy (a mamy 28 stopni w mieszkaniu

), mruczy prawie do ucha i moczy bluzkę ciumkaniem. Kuba rozłożył się na pufce obok w mojej ulubionej pozycji "władcy" z wyciągniętymi daleko przed siebie łapkami. Jest pięknie!
