Dostał wieczorem papu. Nie mogłam patrzeć w jego smutne oczy. A poza tym, nie mogę głodzić z jego powodu pozostałej siódemki łącznie z malutką Malwinką - a jak wiadomo u mnie nie ma możliwości odizolowania zwierzaka (poza zamknięciem go na balkonie).
Ale jak czułby się Hrabia, gdyby po wypuszczeniu z balkonu poczuł zapach jedzenia?
Więc dostał indyka z ryżem - niewielką porcję. Nic się nie stało, nie wymiotował. Tola z Lolkiem rzucili się jak sępy na świeżo ugotowany ryż. Wszystkożerne koty

Ale to chyba pamiątka z czasów życia w piwnicy i głodowania.
A dziś Hrabuś dostał znowu trochę ryżu z indykiem oraz saszetkę Intestinala - w małych porcjach, nie od razu całą. Wygląda na to, że przyzywyczaja się do kołnierza (nie bardzo ma wyjście).
Biedny dziadek. Wczoraj wygłaskałam go, głównie po łebku, nie lubi by dotykać mu ciałka, sierść w miejscach guzów jeszcze mu nie odrosła. Potem wściekle atakował drapak - uwielbia drapać, robi to przez kilka minut z niesamowitą pasją - to chyba też pozwala mu rozładować stres. Mądre z niego i fajne kocisko. Bardzo chciałabym, aby los dał mu jeszcze kilka lat spokojnego życia.