Kobieto, litości! Pewnie, że nie. Sama o tym wczoraj na poważnie myślałam i gdyby dzisiaj TŻ nie zmiękł, to pewnie bym zrobiła, jak pisałaś...
A szczegóły są następujące:
Moja mama strasznie tęskni za kotami po mojej wyprowadzce na swoje... do tej pory perswadowałam jej pomysł posiadania kota, bo: jest niepełnosprawną leżącą-niewidzącą, mieszkanie jest w bloku, balkon nieosiatkowany i wiecznie się wietrzy, ojciec ma dość moim zdaniem roboty z matką i kot mu jak piąte koło u wozu.
Ale dzisiaj moja matka poryczała się, ze ona to już nic nie ma, tylko radio i wymiękłam... Ojca przekonałam do osiatkowania balkonu - jutro bierzemy się do dzieła i gnojek się przeprowadza.
Plus sytuacji taki, że będę malucha widywać i pewnie wozić do weta na szczepienia, kastrację i inne takie. Minus - rodzice są po sześćdziesiątce... Tylko, że w razie "W", które mam nadzieję, nie nastąpi zbyt szybko, przejmę kota i może wtedy nie będzie gadania, że mam z nim się wyprowadzać. A jak będzi8e gadanie, to wtedy będziemy myśleć, co zrobić...
