Re: Moje kocistosci - wpadka

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Sob sie 07, 2010 23:06 Re: Moje kocistosci - kocięta bez matki! RATUNKU!!!

Miksol dziewczyny kupowały u weta albo wysyłkowo, np. http://www.krakvet.pl/eurowet-mixol-pre ... -9178.html
nie wiem, czy nie bywa w aptece
Nawet kocurki potrafią wylizywać małe, nie pamiętam, kto pisał, oczywiście nie wszystkie :)
"Koty trzeba chwalić, robia się od tego bardziej puchate"

taizu

Avatar użytkownika
 
Posty: 16135
Od: Śro gru 30, 2009 23:05
Lokalizacja: Mazury

Post » Nie sie 08, 2010 19:10 Re: Moje kocistosci - kocięta bez matki! RATUNKU!!!

Racja. :)
Na razie Tośka interesuje się coraz bardziej transportówką. Siedzi pomiędzy maluchami, pozwala się obłazić i... od czasu do czasu liźnie któregoś malucha. Widać, że zależy jej na przebywaniu przy malcach - zabrana z gniazda robi się niespokojna, tak samo niespokojnie śledzi, jak ja zabieram któreś z małych. Powoli zaczynam liczyć, że załapie się na ciotkowanie.
Ze względu na nią znów zmieniliśmy taktykę karmienia - znów zabieram pojedyncze maluchy, a Toska uspokaja resztę.
Eksperymentalnie zmieniłam też strzykawkę z dwucentymetrowej na pięciocentymetrową. Powód? Przerwy pomiędzy jedną pełną strzykawką a drugą były denerwujące dla co poniektórych małych, a mi się już zaczynało plątać, ile to właściwie one wypiły. I właśnie po zmianie obserwowałam przedziwne zjawisko: tłoczek pięciocentymetrowej, pełnej ciepłego mleczka strzykawki, sam zjeżdżał w dół. 8O Oczywiście, na drugim końcu była przyssana mała szylkretka i to ona odpowiadała za taki niemal błyskawiczny ubytek płynu. :D Wypiła, odsapnęła i poszła spać :D
Biszkopty nadal marudzą. Owszem, ciumkają, ale niezbyt chętnie. Nie wiem, czy to im po prostu nie smakuje, czy jest jakiś inny powód, ale potrafi mi się jeden z drugim przyssać do dłoni, a podsuniętą strzykawkę po prostu wypluć po łyczku czy dwóch. I trzeba je znów namawiać, by jeszcze trochę zjadły.
Mam z nimi jeszcze jeden problem. Nie wiem, czy to od tego wzajemnego ciumkania się, czy też po prostu ten konkretny malec zsiusiał się nie na ligninkę, tylko gdzieś w gnieździe, ale jeden z biszkopcików ma odparzony dół brzuszka :( . Mam nadzieję, że Linomag pomoże.
Drugim problemem są pchły. Złapałam jedną na rudzielcu, jedna mi na marmurku zwiała. Będę nadal polować. :? Jakieś pomysły, jak się ich pozbyć ? :?
A tak poza tym, to weszliśmy w rutynę co trzygodzinnego masowania brzuszków, mycia (bo zdarza się, że qupalek zamiast przy masażu pojawi się nieco później czy wcześniej i ktoś jest brudny) i karmienia mleczkiem.


A z innych historii to w nocy obudził mnie dziś dźwięk przypominający piszczenie nienasmarowanego koła. 8O Wiedziałam, że to nie kociaki - było jeszcze pół godziny do dzwonka na nocne karmienie, a poza tym dobiegał z balkonu, gdzie pozwoliłam zostać na noc Matyldzie i reszcie śpiącej w moim pokoju. Wychodzę wiec i co widzę? Ano Matylda i Hela siedzą wielce zaciekawione, a Rudzik usiłuje coś wygrzebać zza donicy. Coś, co właśnie tak piszczało i szeleściło. Odsunęłam kota, a to coś zatrzepotało najpierw za donicą, a po chwili w powietrzu.
Tym razem nietoperz miał więcej szczęścia :mrgreen: :mrgreen:
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie sie 08, 2010 19:33 Re: Moje kocistosci - odchowujemy kocięta bez matki

Fajnie, ze się trzymają :1luvu:
Biszkopty mogą być młodsze (kociątka z jednego miotu mogą być z różnych ojców i innych dni), słabsze, albo bardziej niż mleczka pożądają mamusi :( Ktoś pisał, że takiemu slabo ciągnącemu owijał butelkę miękką szmatką, żeby maluch mógł na takiej "mamie" oprzeć łapki, wtedy dobrze ssał. A może mają delikatniejsze pyszczki i strzykawka je uwiera?
Z odpchlaniem, myślę, trzeba bardzo ostrożnie, jak tam takie wylizywanie odchodzi... Może sensownego weta zapytać?

Tu są wątki o odpchlaniu mieszkania, ale o maluchach nie widziałam:
viewtopic.php?f=1&t=51966&hilit=pch%C5%82y
viewtopic.php?f=1&t=115387&hilit=pch%C5%82y
"Koty trzeba chwalić, robia się od tego bardziej puchate"

taizu

Avatar użytkownika
 
Posty: 16135
Od: Śro gru 30, 2009 23:05
Lokalizacja: Mazury

Post » Nie sie 08, 2010 19:54 Re: Moje kocistosci - odchowujemy kocięta bez matki

Ależ Ci się trafiło stadko. Jestem pod wrażeniem :)
Trzymam kciuki :ok: :ok: :ok:

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Nie sie 08, 2010 20:41 Re: Moje kocistosci - odchowujemy kocięta bez matki

Za kciuki dziękuję :) Przydadzą się. I to bardzo. Jutro muszę iść do pracy, więc przynajmniej jedno karmienie będzie spoczywać na mojej mamie :?

Gdy trzymam takie małe w dłoni, zdaję sobie sprawę, jakie to kruche. :wink:
Podejrzewam, że biszkopty i rudzielec są młodsze - one miały jeszcze zaschnięte pępowinki, a marmurek, szylkreta i czarna - już tylko ślad na pępku.
Z drugiej strony jest różnica w ilości zjadanego mleczka - teraz, o 20.00, biszkopty zjadły po 4 cm, rudy 5, marmurek i czarna po 6, a szylkrecia wciągnęła 8 8O Zaczyna się to odbijać na ich wielkości... :?

Hmm... patent z szmatką? Spróbuję. Jutro jeszcze zajrzę do apteki, może uda mi się dostać coś, co będzie na tyle miękkie, by posłużyć za smoczek na strzykawce.

Co do odpchlania, to postaram się dopaść te pojedynczą pchłę. Nie zaryzykuję chemii. :?
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon sie 09, 2010 8:29 Re: Moje kocistosci - odchowujemy kocięta bez matki

Witam :)
Nie jestem żadnym specem od małych kotków, ale udało mi się odkarmić 2 takie maluszki. W Mixolu (bo tym je karmiłam) rzeczywiście są buteleczki ze smoczkami. Trzeba tylko poprosić o mleko dla kociąt, wtedy smoczek jest mniejszy (druga wersja jest dla szczeniąt). Po moich zostały mi zarówno buteleczki jak i smoczki (2 są zupełnie nowiutkie), więc mogę przesłać.
Wielkość maluchów wcale nie musi świadczyć, że są młodsze. U moich było to prawie połowa różnicy w wadze. Mniejszemu maluchowi również pępowina odpadła z 2 tygodnie później (więc to też chyba o niczym nie świadczy).
Z powodu częstych wizyt u wetów, uczulono mnie na 2 rzeczy:
1- kot ma przybierać na wadze ( nie jest ważne ile)
2- powinien raz na dzień zrobić kupkę.
Z tych powodów maluchy ważyłam przed każdym karmieniem :D bo to mnie uspokajało ( jadły, rosły i nie ważne,że różnie wyglądały).
Patent ze szmatką u mnie też się sprawdził, zwłaszcza u niejadka;łatwiej utrzymać wiercipiętę.
Przy zaparciach można pomóc podając kilka kropelek parafiny, przy wzdęciach- espumisan, a przy biegunce- pędzić do weta.

Życzę powodzenia i szczerze podziwiam :)

alla7

 
Posty: 81
Od: Pon mar 29, 2010 18:38
Lokalizacja: warszawa

Post » Pon sie 09, 2010 8:47 Re: Moje kocistosci - odchowujemy kocięta bez matki

Dzień dobry może ja poradzę-trzeba iść do sklepu wędkarskiego i kupić gumki wentylowe,następnie uciąć ok 1,5 cm zagrzać w wodzie i naciągnąć na strzykawkę.Podobno może też być cewnik.Na większe kociaki-mi sprawdził się jeden element z zestawu do kroplówek(taka gumka łącząca dwie rurki :)

łApkA

 
Posty: 1016
Od: Pon sty 05, 2009 12:32
Lokalizacja: opolskie

Post » Pon sie 09, 2010 11:46 Re: Moje kocistosci - odchowujemy kocięta bez matki

Ojej, ależ się trafiło z tymi maluchami...
Jakie one śliczne :)
Doradzić nie umiem. Będę trzymać :ok:

mahob

Avatar użytkownika
 
Posty: 12523
Od: Czw lut 15, 2007 12:44
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon sie 09, 2010 19:29 Re: Moje kocistosci - odchowujemy kocięta bez matki

Ano się trafiło.
Jak na razie - kupka raz dziennie jest od każdego. Miękka, żółta, ale jest.
Jednak mam pytanie o ten espumisan - można to podać tak małym kociakom? Szylkrecia miała lekkie wzdęcie - pomógł dłuższy masaż i potem wylizywanie przez Tośkę, ale wole się zabezpieczyć na przyszłość.
Co do ważenia, to jest problem - nie mam w domu wagi, na której można by przeprowadzić podobną operację (cukier i owoce nie protestują przy ważeniu na wadze szalkowej, a jej podziałka jest za mało dokładna na takie maleństwa.
Ale jak na razie Biszkopcikom spodobały się ręce mojej mamy - nagle małe wiercipięty nabrały apetytu. Różnice w wielkości też nie są takie duże... A mam wrażenie, że brzdące rosną.
A w ogóle to niesamowita sprawa jest, jak się do nich zagląda. Wystarczy wsunąć rękę i zaraz kłębek śpiących kociaków wybucha piskami i rozłazi się we wszystkich możliwych kierunkach w poszukiwaniu jedzenia. Garną się do dłoni, cycają palce - chyba kojarzę się im z jedzeniem. I druga rzecz, to jak już się najedzą - włączają wtedy takie leciutkie tyrkotanie, jakby malutki dwusuwowy silniczek. Takie pok-pok-pok... Mruczą :D

Dziękuję za kciuki :)
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon sie 09, 2010 20:20 Re: Moje kocistosci - odchowujemy kocięta bez matki

Jakieś fotki malych pysiów mi się marzą :D
"Koty trzeba chwalić, robia się od tego bardziej puchate"

taizu

Avatar użytkownika
 
Posty: 16135
Od: Śro gru 30, 2009 23:05
Lokalizacja: Mazury

Post » Pon sie 09, 2010 22:39 Re: Moje kocistosci - odchowujemy kocięta bez matki

Już, już :)

Najpierw ta najważniejsza: Tośka zaczęła na poważnie się zajmować maluchami. Jeszcze jej nie wychodzi, ale dziś myła brzdące długo i starannie. Wprawdzie głównie po główkach, ale liczy sie, to, że chce :)
Obrazek

Uploaded with ImageShack.us

Maluchom jeszcze nie robiłam portretów i chyba szybko nie zrobię, ale tu jest jeden z Biszkopcików zajęty posiłkiem: [IMG=http://img13.imageshack.us/img13/3825/img1654b2.th.jpg][/IMG]

Uploaded with ImageShack.us
Drugi Biszkopt: Obrazek Marmurek:[IMG=http://img19.imageshack.us/img19/1102/img1651mi.th.jpg][/IMG]

Uploaded with ImageShack.us
I Rudzielec: [IMG=http://img820.imageshack.us/img820/5669/img1666r.th.jpg][/IMG]

Uploaded with ImageShack.us
Szylkretka i Czarnulka wyszły niestety niefotogenicznie.
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto sie 10, 2010 13:14 Re: Moje kocistosci - odchowujemy kocięta bez matki

Espumisanu ponoć nie można przedawkować. Ponieważ jest lepiący, wolałam podawać 1 kreseczkę strzykawką (strzykawka 2ml), niz kropelkami (1-2) trafiac w pyszczek. "Moje" maluszki były w podobnym wieku, to łagodny lek.

Śliczne maluszki :ok:

alla7

 
Posty: 81
Od: Pon mar 29, 2010 18:38
Lokalizacja: warszawa

Post » Wto sie 10, 2010 17:15 Re: Moje kocistosci - odchowujemy kocięta bez matki

Słodziaczki :1luvu:
Brawo mamie zastępczej
"Koty trzeba chwalić, robia się od tego bardziej puchate"

taizu

Avatar użytkownika
 
Posty: 16135
Od: Śro gru 30, 2009 23:05
Lokalizacja: Mazury

Post » Śro sie 11, 2010 21:19 Re: Moje kocistosci - odchowujemy kocięta bez matki

Brawa dla Tośki? Czemu nie :) Radzi sobie dziewczyna coraz lepiej - dziś widziałam jak sprowokowała jednego z Biszkoptów do zrobienia quu, a potem patrzyła na niego z niesmakiem, co takiego jej wpakował pod nos ;) Zanim zdążyłam małego wyłowić z towarzystwa, miałam do mycia jeszcze trzy inne, które się po nim przespacerowały. :twisted:
Jednak ogólnie Tośka bardzo ich pilnuje. I pierze każde inne futro, jakie się do łazienki zbliży.

Ale teraz najważniejsze - Czarna ma już malutkie szpareczki zamiast zaciśniętych oczek :D I marmurek też :D
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw sie 12, 2010 21:09 Re: Moje kocistosci - odchowujemy kocięta bez matki

Z Tośki prawdziwa mamuśka :ok:
Wielkie brawa dla niej!
Maluszki urocze :1luvu:

Fredziolina

Avatar użytkownika
 
Posty: 12004
Od: Śro kwi 13, 2005 19:24

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 19 gości