Monostra pisze:AYO, to nie takie proste w sytuacji, gdy nie można czasowo kota izolować w osobnym pomieszczeniu, żeby rezydenci mieli wytchnienie.
Dokładnie. Tośkę, którą Michał uparcie zapraszał do domu, twierdząc, że koty jakoś się w końcu dotrą, po prostu wypraszałam na taras, gdy dziewczyny za bardzo się ze sobą ścięły. Wczoraj wyniosłam tam rozbuchanego Frycka, żeby się uspokoił w chłodzie wieczoru. Dziś facet ma katar jak złoto. To kot po ciężkiej zimie spędzonej na dworze, a ja nie mam innej możliwości izolacji. Mam sobie jeszcze dokładać do tego wszystkiego wizyty u weta?
Ciężko mi na sercu, ale naprawdę kompletnie nie widzę tego dokocenia

Uciekam już z forum. Załatwię jeszcze kilka spraw i pojadę do domu. Może Milka pojawi się wcześniej. Musi być już strasznie głodna
