^JoKot^ cz. 2

[piotr568]

Ojej, jak tak fajnie idzie, to może i dla kotki Grenady znajdzie się miejsce. Kotka będzie miała w tym tygodniu operację i powinna móc w zaciszu domowym dochodzić do siebie. Założę jej wieczorem osobny wątek.

[teapot]

Dzięki Wam po raz pierwszy od miesiąca spałam spokojnie. No i dzięki Gagacie, która ofiarowała Adasiowi DS.

Zosiu, której Gagacie?

[^JoKot^]

Na pierwszej stronie wątku uaktualniłam listę wpłat na konto "operacyjne".
Po zakończeniu tego miesiąca powinnam dostać aktualną listę wpłat na konto Fundacji.

No i przyjdzie kolejny moment na nasze rozliczenia z lecznicą. Blady strach znowu padnie na JoKota.

[Flortee]

niech nie pada strach, bazarki trzeba wymajstrować to troszke moze mniej bedzie to rozliczenie bolało

[Kaprys2004]

Bardzo, bardzo gorąco dziękuję Kaprys2004, TŻ-owi Aleby i agnesce dzięki którym do domów w Warszawie przyjechały te słodziaki:

Duży to Adaś, mały Bubu. Wczoraj opuściły DT u IKI 6 w Rudzie Śląskiej

Ale śliczności
Cieszę się ogromnie, że mają swoje domusie!
Tylko dzięki Ludziom Dobrej Woli

[Kaprys2004]

Kto z Warszawy, to może będzie mógł jakoś wesprzeć Iwonkę na Ochocie w łapance?
Samiutka się szarpie.. Ja jej nie wspomogę. Nie mogę

viewtopic.php?f=13&t=115571

[Aleba]

My dzisiaj łapaliśmy na Ochocie.
Głównym celem były ciężarne kotki, które niestety nasze zabiegi miały w nosie
Ale na pociechę złapały się:
* dorosły bury, bardzo chory kot (trudno łapalny, długo trwały na niego łowy, ostatnio delfin próbowała bez skutku) - do diagnozy i ewentualne leczenia
* śliczny czarno-biały podrostek - już został odjajczony
* bury maluszek - poszedł na oswojenie do DT
A koty łapaliśmy w towarzystwie Kazimiery Szczuki

[Kaprys2004]

Fajna w sumie łapanka
Pani Kazimiera jest prokocia?

[Aleba]

No okazuje się, że tak
Ma swojego kota, głucholka, przygarniętego z podwórka (niby był domowy, ale właściciel go nie karmił, więc kot oknem wychodził z domu i szedł się najeść w miejsce, gdzie karmicielki karmią bezdomniaki ).
Poza tym p. Kazia dokarmia koty na swoim podwórku.

[Kaprys2004]

No to git!

[piotr568]

Niestety, Grenadzie się nie udało
Po otwarciu okazało się że były bardzo poważne, nieoperacyjne zmiany w narządach jamy brzusznej, głownie jelitach. Stan narządów był taki że kicia w każdej chwili mogła umrzeć w wielkim cierpieniu. Pozwolono więc kotce odejść spokojnie, bez bólu.

Śpij spokojnie, koteńko
[']['][']

[Kaprys2004]

Biedusia
Wątku pewnie nie zdążyłeś nawet założyć..

[Agneska]

Szkoda, ze Grenada tak pozno trafila do lekarza.

[piotr568]

Ile jest takich zwierzaków, które niby mają dom, ale prawdziwej opieki nie. W tym wypadku to nie wina tej staruszki, ale wewnętrzny żal mam do osób które do niej przychodziły, które mogły zareagować. Gdyby nie fakt że babcię zabierano do domu opieki, kicia mieszkałaby i któregoś dnia (bardziej prędzej niż później) zmarłaby w dużych męczarniach. Ale i tak jest mi źle
Będę rozmawiał z tą opiekunką społeczną która do mnie się zwróciła. Chcę zwrócić uwagę, aby pielęgniarki zainteresowały się też sytuacjami gdy z takimi osobami, niepełnosprawnymi fizycznie lub umysłowo, mieszkają zwierzęta. Żeby nie musiało już dochodzić do takich dramatów.
Echhh ....

[Kaprys2004]