
Po drugie wreszcie mogę otwierać balkon w związku z tym nie jestem aż tak narażona na jego sierść bo prawie cały czas siedzi na balkonie. Wymyśliłam system szelek i kilku smyczek. Zakładam kotu szelki i przypinam je w centrum domu, teraz kot może dojść do kuchni i zjeść, do kuwety w przedpokoju, do ulubionego fotela i na balkon. Najtrudniej było znaleźć miejsce i dostosować długość, żeby kocur mógł chodzić gdzie chce, ale jednak nie zeskoczyć z balkonu. Ma ograniczoną swobodę, ale myślę, że to i tak niezłe wyjście. On może wychodzić i leżeć tam gdzie wieje i świeci słońce, a ja nie muszę się martwić o zamykanie balkonu. Co prawda była jedna pani, która zgubiła jakiegoś kota i myślała, że to jej nawet już chciała go odpiąć, ale usłyszałam ją. Pogadałam i okazało się, że zaginęła jej kotka dwa dni temu, więc kocur, którego historię znam 30 dni wstecz raczej nie był jej. Teraz jak wychodzę z pokoju to zamykam balkon. Miło by było gdyby znalazł się właściciel, ale jako, że mieszkam na parterze to boję się, że mogą to też być jakieś dzieciaki, które wspaniałomyślnie uwolnią kotka ze smyczy.
Wszystko mu się ładnie goi. Co prawda wygląda na nieobecnego i przestraszonego, ale to pewnie kwestia czasu żeby się przyzwyczaił do nowej sytuacji. Nadal kicha i troszkę ropieją mu oczka. Na razie nadal daję mu leki wzmacniające odporność i maść na świerzba. Martwi mnie trochę to kichanie, ale na razie nie mam pieniędzy.