Mój w nocy przychodzi na poduchę się pomiziać budzi mnie i patrzy tymi oczami jak na Szreku
rano jest czas na ciumkanie w czasie kawy - pcha się na siłę na ręce.
po pracy wita głośnym miauczeniem, chodzi na paluszkach żeby go głaskać i robi fikołki do przodu, a wieczorem (po dzienniku:) wybiera "ofiarę" na cały wieczór do leżakowania. A spróbuj go odpędzić - tylko mu wtedy ząbki kłapią jak diabłowi (ale jak każdy diabeł boi się wody:)
Przed kastracją nie był specjalnie miziasty(chyba wtedy kiedy sam chciał).
Zauważyłam, że gdy się do niego mówi cokolwiek ale tak przeciągle i gardłowo, to robi fikołka za fikołkiem a w miedzyczasie nadstawia grzbiecik do głaskania. Czasami on sam prowokuje takie mizianie przeciągle miaucząc - dźwięk prawie jak Godzilla z japońskich filmów

Ale poprzedni był inny, umiarkowany. nie lubił za dużo pieszczot. siadał mi na kolanach z wyraźnym zastrzeżeniem, żeby go nie głaskać (natychmiast uciekał).
Moje ulubione hasło: pies ma Pana, a kot służącego! i to prawda!!!