Jeśli od wczoraj się nic nie zmieniło, to mamy około 60 kociąt.
Niektóre przylepy, niektóre bardziej lub mniej płochliwe - ale wszystkie potrzebują domów.
Zainteresowanie kociętami jest dosłownie "zerowe".

W ciągu tygodnia tylko jedna koteczka znalazła dom.
A wciąż przybywają nowe.
Potrzebują wszystkiego - jedzonka, żwirku, leków i rąk do głaskania.
Nawet te bardziej płochliwe, pod dotykiem głaszczącej je ręki, otwierają się, zaczynają się tulić i mruczeć. Choć niektóre potrafią też fuknąć, prychnąć i pacnąć łapką, o czym przekonała się wczoraj ciocia Justynka, ciocia Dagmara i wujek Marcin.
Ale najlepszym dla nich miejscem, byłby oczywiście ich własny dom i kochający opiekun.