Alienor pisze:Dzięki za ofertę pomocy
Niestety jak na razie problem polega na tym, że nie bardzo mam jak je leczyć bo nie dają się złapać i wsadzić do transportera. Jak czarnego próbowalam zapakować to tak mnie pogryzł i podrapał, że krew się lała jak ze szlachtowanej świni

Dlatego pytam Was, którzy macie większe ode mnie doświadczenie - czy jest jakiś posób, żeby te cholery spacyfikować przed wizytą u weta? Bo jak taka walka odejdzie w gabinecie to może być kiepsko

A oba mają KK dość konkretny, na szczęście oczy jeszcze OK a podgrzewanie podwannia gdzie siedzą też pomoglo, ale bez antybiotyków się nie obejdzie
Jakieś pomysly?
No co do dzików i maluchów to największe doświadczenie ma Basia
Ja bym chyba takie potworki na ręcznik łapała
zarzucić, omotać, głowę wystawić coby się nie podusiły
Chociaż sama Shebę w łazience i z pod wanny 40 min wyciągałam.
W końcu zadzialał sposób u wyjścia spod wanny postawiłam kontenerek i jak ja przeganiałam to wpadła do niego bo tylko tam miala drogę ucieczki.
A później lekko uchyliłam górę i nakryłam ją ręcznikiem. Ale w tym transporterku to juz jakaś taka spokojniejsza Sheba była nie wierzgała i nie gryzła.
A i to był jedyny moment kiedy ją pogaskałam.
Jak do tej pory jedyny
