Miałam telefon. Pani jednak dotarła wcześniej, już jest na działce.
Kotki ani kociaków nie ma, ale podpytała dziewczynkę z sąsiedztwa (nie dopytałam już czy ona mieszka w tym gospodarstwie). Koty wyprowadziły się trzy dni po wyjeździe syna tej pani, bo nie miały jedzenia.
Kotka zaprowadziła je do stodoły gospodarstwa, gdzie grozi im, że jak zostaną złapane, to będzie źle
Dodatkowo gospodarze (wiadomość od tej dziewczynki) postanowili zabić też kotkę, bo po tych pogryzieniach wygląda bardzo źle, więc tacy są "miłosierni"
Pani była roztrzęsiona po tych wiadomościach, poprosiła dziewczynkę żeby puściła wici, że przyjechała i że będzie leczyć im kotkę, za darmo oczywiście. Oni wiedzą, że jest lekarzem, więc może na razie odpuszczą.
Powiedziała też, że będzie całą noc świecić przy swoim domku światło, wtedy koteczka je zobaczy i przyjdzie.