ale miałam od wczoraj do dzisiaj do 12:30 dzień .....
wracam z pracy do domu a tu Czeska nie ma

, mąż wychodził po mnie i zapomniał zabezpieczyć drzwi, tak wiec Czesiek otworzył je sobie , wylazł na balkon ( otwarty) no i albo spadł albo zeskoczył za czymś ..... jak go szukałam to sąsiad mówił,że dzieci krzyczały ze kot skoczył z balkonu ( z 4 piętra)
chodziliśmy, szukalismy go i NIC ..... miałam nadzieję ze jak nie leży pod blokiem to żyje .....
całą noc przepłakałam, wychodziłam na balkon nasłuchując miauczenia .....cisza ....
rano obszukałam ....nic....
przyszłam do domu drukować ogłoszenia .... na dworzu zaczeli kosić wszędzie trawę ..... nagle domofon - dzieci ....ciociu znaleźliśmy Cześka !!! pędem zleciałam na dół a Czesiek pędem na górę do domu ( chyba kosiarze wypłoszyli go z kryjówki i przybiegł pod klatkę a tam go zobaczyła dzieciarnia ) ufffffffffffff
a Nila nie odstępuje go na krok ..... w nocy wtulona we mnie spała ......
nie wyobrażacie sobie jak sie cieszę

a moje szczęście odsypia nockę