też myślę, że byłby dobrze; z drugiej strony Panna Migotka jest bardzo uparta; po przyjeździe do nas, natychmiast zrobiła siusiu na kanapę, raz; bardzo się przy tym skarżyła i chciała natychmiast do łazienki; potem zrobiła już do kuwetki; dziewczyna bardzo chciała ją zatrzymać i powalczyć, ale rodzice byli wściekli na całą sytuację; przyjechała do mnie zapłakana i naprawdę trudno było jej oddać koteczkę; tym bardziej, że to była decyzja podjęta już kilka tygodni temu, jak pisałam wcześniej to ta sama dziewiętnastolatka, co do której nie miałam pewności (ze względu na wiek);
Lusia pewnie też wróci; mam wrażenie, że smsy od ludzi są dzisiaj bardzo zniecierpliwione; nie chodzi o alergię, bo ta się nie ujawnia, ale o to, że Lusia ma problemy z akomodacją: ucieka i nie daje się dotknąć, ew. jak leży to można ją pogłaskać
Lusia zawsze była najbardziej wycofanym i nieśmiałym kotem, ale byłam pewna, że to nie będzie problem; po oddzieleniu od matki i reszty rodzeństwa powinna skanałować emocje na człowieka, tak to zwykle zresztą wygląda - przerabialiśmy to nie raz, a tu nici; ale podejrzewam, że to też trochę wina domku; dzień po adopcji, czyli dzisiaj (zawiozłam ją wczoraj wieczorem), wszyscy wyjechali na cały dzień i po powrocie byli zdziwieni, że kotka się boi

, no nie wiem może się mylę, może natychmiast powinno być ok
kiepskie to wszystko