Moja koleżanka ma amstaffa. W tamtym roku okociły się u niej dwie kotki (Tazzy, jest z jednego z miotów, obecnie wszystkie mieszkające tam kotki są już wysterylizowane), to był niesamowity widok, jak ten wielki amstaff bawił się z maluchami, opiekował się nimi, mył je (to było najlepsze, bo raz chlasną jęzorem i koci maluch cały mokry

).
Widok przytulonych do siebie psa i kota zawsze jest piękny i wzruszający
