» Pt lip 30, 2010 20:01
Pixia co z Albertem????
Albert był kotem którego oddałam do adopcji.
Miałam zapewnione ,że kot ma domek stały i jest w nim bardzo kochany. Gdy 10 lipca rozmawiałm tel . Z Pixia byłam zapewniona ,ze kot ma się super. Napisałam zrzeczenie się kota. 11lipca okazało się ,że Pixia mnie okłamała , gdyż Albert już od 2 dni był u niej w domu, gdyż ten kochający się domek go oddał. Zażądałam oddania kota. I wtedy Pixia nabrała wody w usta. Nic nie mogę się dowiedzieć na jego temat. Żadnych zdjęć informacji o kocie. Jestem totalnie ignorowana.
06.07.2010
Zgłosił się dom tymczasowy, który zechciał przyjąć pod opiekę jednego z kotów. Dzisiaj Albert trafił pod opiekę naszej wolontariuszki. Kocurek ma około roku, jest czarnego umaszczenia i ma dłuższą sierść. W przyszłym tygodniu zostanie dostarczona jego książeczka wraz z aktualnymi szczepieniami. Albert jest w dobrej kondycji zdrowotnej.
insp.
07.07.2010
Na początku Albert był lekko zdezorientowany nowym otoczeniem. Dzisiaj zachowuje się już normalnie, zwiedza zakątki nowego domu. Z apetytem pochłania mokrą karmę, załatwia się do kuwety. Została stworzona oferta adopcyjna kocurka, która będzie umieszczona na naszej poczekalni. Dzisiaj również została zorganizowana aukcja charytatywna, jej celem jest zebranie środków za które zakupimy karmę i przekażemy ją dla kotów.
insp.
08.07.2010
Dnia dzisiejszego została przeprowadzona kontrola przed adopcyjna w przyszłym domu dla Alberta. Wypadła ona jak najbardziej pozytywnie.
insp.
09.08.2010
Dzisiaj przetransportowałyśmy kocurka z domu tymczasowego do domu stałego. Albiś i nowa Pani już w pierwszych minutach nadawali na tych samych falach. Po 5 minutach głaskania kocurek mruczał jak traktor. Z miłą chęcią zwiedził nowy pokój i ma już swoje ulubione miejsce na parapecie.
09.07.2010
Dostałyśmy informację, iż kocurek nie może odnaleźć się w nowym miejscu. Pierwsze chwile były niestety mylne. Kocurek mało jadł, załatwiał się poza kuwetą. Jego stan fizyczny budził zastrzeżenia. Pani określiła go jako dzikusa, gdy wchodziła do pokoju kot chował się najgłębiej jak mógł. Kobieta niestety nie ma doświadczenia z takimi kotami. Zawróciła się z prośbą o pomoc, jednak nie potrafiła wykorzystać naszych wskazówek.
10.07.2010
Kobieta, nie wyraziła woli dalszej opieki nad Albertem. Pojechałam po kocurka i stworzyłam mu dom tymczasowy gdzie będę mogła zaobserwować jego zachowanie.
11.07.2010
Niepokoi mnie to, że Albert bardzo mało je, nie pije wody. Podejrzenia wzbudziły uszy do których nie daje się dotknąć. Cały dzień spędził upychając się gdzieś po kontach. Załatwił się do kuwety jednak woń moczu nie jest naturalna. Dnia jutrzejszego udam się do weterynarza.
12.07.2010
Wizyta odbyła się w gabinecie weterynaryjnym Amicus gdzie w razie potrzeby na bieżąco będziemy mogli otrzymać wyniki badań. Albertowi została pobrana krew jak i mocz. Wyniki krwi wskazują na początki anemii, natomiast wyniki moczu jednoznacznie wskazują na ropne zapalenie pęcherza moczowego. W moczu widoczne są ślady krwi. Jego organizm w takim stanie jest od kilkunastu tygodni. Dzisiaj Albert dostał lek przeciwzapalny oraz antybiotyk plus witaminy. Kuracja pęcherza potrwa dwa tygodnie, po których powinno nastąpić ponowne badanie moczu. Dodatkowo stwierdzono świerzbowiec uszny. Zostały zakupione również saszetki, które mam nadzieję pobudzą apetyt.
13.07.2010
Od kilku dni trwały rozmowy z opiekunką w sprawie wydania do adopcji trzech kotów. Miały one trafić wspólnie do jednego miejsca. Decyzja wciąż była zmieniana, a termin przesuwany. Na życzenie opiekunki został zmieniony trzeci kot przeznaczony do adopcji, jednak i to jej nie usatysfakcjonowało. Odmówiła wydania jakiegokolwiek kota z proponowanej trójki. Czwarty kot (Rudolf) ma już zapewniony dom stały w tym samym mieście, jednak i tutaj wynikają pewne nieścisłości co do daty przekazania oraz jego dalszych losów. Dostałam również informację, że kot Max docelowo ma powrócić do Gdyni skąd został zaadoptowany. Obecna opiekunka złamała zasady umowy, strony będą ustalać szczegóły bezpośrednio między sobą. Opiekunka nadal oczekuje pomocy w formie finansowej oraz w postaci karmy czy żwirku.
insp. 14.07.2010
Dnia dzisiejszego do siedziby TOZ zostały dostarczone listownie dokumenty. Jest to dokument zrzeczenia kota Alberta, który w wyniku pośpiechu nie został wypisany w chwili dobrowolnego przekazywania kocurka pod naszą opiekę, oraz oświadczenie mężczyzny podpisującego się tym samym nazwiskiem co osoba objęta interwencją, deklarujące opiekę i nie wydawanie kotów do adopcji . Na liście kotów, które nie mogą zostać wydane do adopcji znalazło się 15 kotów. Znajdują się tam przede wszystkim te cztery koty, które mogłyby już iść do nowych domów. Niestety odmówiono ich wydania. W tej sytuacji prośba o pomoc w szukaniu domów stałych dla wszystkich kotów okazała się być nieprawdziwa. Zostaliśmy wprowadzeni w błąd. Aukcja allegro, która została zorganizowana na rzecz pomocy kotów przebywających pod opieką osoby objętej interwencją, również tych znajdujących się na liście, kończy się w dniu dzisiejszym. W związku z odmową wydawania zwierząt do adopcji i oświadczeniem o posiadaniu środków na ich utrzymanie pieniądze z aukcji posłużą na sfinansowanie leczenia kota Alberta. Nasza organizacja nie jest w stanie partycypować w kosztach utrzymania zwierząt właścicielskich, w dodatku przy zdecydowanej odmowie wydawania kotów do adopcji. Na naszą pomoc czekają naprawdę potrzebujące zwierzęta. Opiekuna twierdzi obecnie, iż stać ją na utrzymanie i leczenie zwierząt i odmawia im szansy na życie nowych domach. Ponad 20 dorosłych kotów pozostanie w niewielkim mieszkaniu, jednak wobec braku możliwości jakiejkolwiek konstruktywnej współpracy z opiekunką interwencję jako taką uznajemy za zakończoną, a dalsze notatki dotyczyć będą jednie kota Alberta i jego pobytu w domu tymczasowym oraz przebiegu leczenia do czasu znalezienia mu domu stałego.
15.07.2010
Po 5 dniach pobytu kocurka Alberta w moim domu tymczasowym czas na małe podsumowanie. Przede wszystkim Albert otworzył się na kontakty ludzkie. Kiedy przychodzę z miseczką mokrego jedzenia przybiega na dywanik i czeka aż coś dobrego trafi do jego pyszczka. Smakują mu jedynie saszetki royala, natomiast po nocy znika suche jedzenie z miski. Na śniadanie potrafi zjeść całą saszetkę, w południe dostaje kurczaka z marchewką i wieczorem również saszetkę. Mam nadzieję, że jego zapadnięte boki na które musiał długo pracować, wkrótce znikną. Trudno go było przekonać do picia wody ale udało się. Kocie mleko dostaje w małej ilości jako przysmak. Bez problemu pozwala podawać sobie 2 razy dziennie tabletkę do pyszczka. Jednak niedogodnością wciąż są jego uszka, widać że go swędzą. Są również czyszczone dwa razy dziennie oraz zakrapiane. Albertowi wyjątkowo spodobał się pies, koty są dla niego obojętne. Aby kocurek poczuł się odprężony oraz zrelaksowany od pierwszego dnia używam kocich feromonów Feliway. Kocurek sam potrafi doprosić się o głaskanie czy przytulanie, jednak nie lubi brania na ręce, zatem tego nie czynię. Była opiekunka żąda zwrotu Alberta, jednak w wyniku obecnego rozwoju sytuacji jako opiekunce tymczasowej wydaje mi się to nie możliwe. W obecnym miejscu przebywania ma zapewnioną opiekę weterynaryjną oraz leczenie. W chwili obecnej nie widzę konieczności zwrotu kocura w obliczu jego zrzeczenia się. Przed nami jeszcze 10 dni leczenia po których zostanie wykonane ponowne badanie moczu. Oddanie go do tego samego środowiska, gdzie najprawdopodobniej większość kotów ma tę dolegliwość, do czego oficjalnie przyznaje się była właścicielka, wiąże się z wysokim ryzykiem nawrotu choroby. Całe stado kotów korzysta z małej ilości kuwet, gdzie istnieje ryzyko łatwego przenoszenia bakterii chorobotwórczych.
insp.
31.07.2010
Od pewnego czasu Albert zaczął interesować się możliwością wychodzenia na dwór. Od kilku dni wychodzi na szelkach i zwiedza okoliczne miejsca. Dzisiaj sam pokazywał gdzie chce iść, zatrzymał się przed jednym z ogródków i położył się. Na zewnątrz wyszła właścicielka ogórdka i zaczęłyśmy rozmawiać. Wysłuchała historii Alberta i zaprosiła nas do środka. Ku mojemu zaskoczeniu Albert bez wahania wszedł do Pani na kolana. Po dwugodzinnym pobycie Albert nie miał zamiaru opuścić tego miejsca i Pani stwierdziła, że może u niej trochę posiedzieć. Zostawiłam kota oraz nr telefonu i poprosiłam o wiadomość kiedy mogę po niego przyjść. Pani zadzwoniła i powiedziała, że jeżeli tylko kocurek ją zaakceptuje może u niej zostać na stałe.
insp.
01.08.2010
Odwiedziłam dzisiaj Alberta, ma się znakomicie. Coś mi się wydaje, że pokochał swoją Panią od pierwszego wejrzenia. Nie odstępuje jej na krok, bardzo szybko się zaaklimatyzował. Je w normalnych ilościach oraz załatwia się do kuwety. Będę monitorować jego zachowanie lecz wydaje mi się, że trafił swój na swojego. Jeżeli nadal będzie czuł się tak komfortowo w nowym miejscu, w przyszłym tygodniu zostanie podpisana umowa adopcyjna.
Pixia czy ja mogę się dowiedzieć co z Albertem??? nie jesteś w porzadku, mam prawo wiedzieć co u niego?? jak jego stan psychiczny ?? jak zdrowie. DLaczego ograniczasz mi te informacje??Pozamykałaś jedyny wątek na którym miałaś pisać o jego zdrowiu i o nim. Pytam co u Alberta??? i wklej jego wyniki .Tak się nie robi. Kochasz swego kota, ja Alberta też i chcę wiedzieć co u niegoo??
Ostatnio edytowano Wto sie 10, 2010 0:01 przez
Aleba, łącznie edytowano 4 razy
Powód: Wydzielone z wątku http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=114156