Dzisiaj Ala juz była u weta z kilkoma. Jeszcze jedzie po południu z Elmo na amputację oka.
Po południu jadę z Myszką i Filipkowa do kontoli, bo sa chore. Nie chcą jeść, a Myszka źle znosi kroplówki. Obie będą musiały mieć zabieg porządkowania paszczy.
Wczoraj załamała się kotka, która miała wcześniej usuwaną główkę kości udowej (wypadła z 4 piętra).
Czarny maluch po usunięciu oka też bardzo ciężko wybudzał się z narkozy.
Jeden z nowych kociaków jest tak zarobaczony, aż wydaje się to niemozliwe. Pcheł miał całe roje, aż mu się futro ruszało. Po odrobaczeniu wychodzą teraz z niego różne cuda, chyba ma wszystkie mozliwe pasożyty.
Była zupełnie wiotka i leciała przez ręce. Trzeba było ja reanimować. Przed chwila dzwoniłam, kotka przeżyła, ale jest marniutka. Na szczęście udało sie Ali nakarmić ją strzykawką. Najprawdopodobniej to calici, jeden z kocurków też ma nadżerki.
Byłam wczoraj na kontroli z Myszka i Filipką. W środę albo piątek będą miałay porządkowane paszcze. Przy okazji będą miały zrobione usg serca i "flaczków", gratis. Jest lepiej, bo Filipcia zaczęła jeść, a Myszka je co raz więcej. Wzięłam wczoraj jakiś nowy lek na rozrzedzanie śluzu u zakatarzonych kotów. Możliwe, że to podziałało na Filipkową.
U Filipkowej zrobiliśmy test na białaczkę, bo od początku marna była. Na szczęście wyszedł "- "...