Kochana u nas masakra goni makabrę, a ta druga nie pozostaje tej pierwszej dłużna
Jaskółek w piękne świeżo rozdrapane placki

Pan wet zapomniał mi wczoraj przywieźć tego płynu do uszu na kolejną powtórkę, ale dzisiaj ma dowieźć (bo w uszach Jaskół ma samo zuo

)
Poza tym Jaskół mnie zaskoczył. Przez to, że nie był targany do weta ani męczony zastrzykami/płynami/tabletkami przez kilka dni, chłopok przylazł wczoraj i dzisiaj do NAS do łóżka i odstawił mruczando z ocieraniem, udeptywaniem i calowaniem

Ale tak ogólnie wszystkie zabiegi poza domem kończą się kocim stresem i melinowaniem
Oczko małej już prawie że ok

Na uodpornienie pisklak dostaje lidium (?) tańsze niż zylexis (?) a podobnie działa

Nowy pan wet mi powiedział i ... przywiózł pod klatkę, bo to mój sąsiad

Nowy pan wet pracuje w vet-labie w Brudzewie. Jest niedługo po studiach i jeszcze bardzo mu się chce uczyć, szukać i leczyć

Obmyśla strategię dla Jaskóła. Mówi, że w najgorszym wypadku kocia czeka steryd raz na jakiś czas do końca życia
A co do Inki - po 5 zastrzykach (dzisiaj drugi) robimy 2 dni przerwy i szczepimy felivackiemMC
2 dywany jadą jutro do prania, bo któreś wspaniałe i niesamowite kocię postanowiło zrobić sobie toaletę z włóczniaczka (wiem, wiem, świętokradztwo). Obstawiam Jaskóła, ale wybaczam mu ze względu na wczorajsze i dzisiejsze przywitanie.
Także meble w dużym do wymiany

Wypoczynek się znaczy.
Reszta kotów jak to reszta kotów - robią rozpierduchę w domu
AAAAA, zapomniała bym. Inka jest mega, super, hiper łownym kotem. Już się zastanawiam, coby ją jakiemuś rolnikowi za duzą kasiorkę opchnąć
Marcin wczoraj nadał jej tytuł łowczyni roku. Bawili się myszą na sznurku chyba z godzinę. Jak przyszłam to oboje już spali przytuleni do siebie
Muszę ogłaszać Samusia
