No hej !

teraz to Liczi i Noemi

Koteczki najpierw obiegły mieszkanie....jakieś sześćset razy....stykając się od czasu do czasu nosami...potem trochę zjadły...Noemi mało, ale Liczi sporo...potem znowu pobiegały i powąchały a następnie....Liczi (Misia) natychmiast wpakowała się na kolana...najpierw mojej koleżance (która tymczasowo u mnie mieszka), a potem mnie...potem się wymieniły....Liczi do mnie a Noemi na kolanka do Mireczki...ależ było miziania... potem znowu poszły zjeść i małą puszkę spałaszowały na pół...Neomi też wcinała...potem znowu na kolanka i po małym mizianku i długim myciu...Noemi właśnie zaczęła szukać czegoś do zabawy...Liczi pozostała niewzruszona jej próbami zaczepienia (nie chciała na wszelki wypadek opuszczać moich kolanek....a nuż by je Noemi zajęła?), więc Noemi zajęła się frędzelkami od stołu i poganiała trchę za piłeczką...jeszcze czujnie i nie za długo, ale zawsze

...Miłość od pierwszego wejrzenia........

Noemi ma zaropiałe, swędzące oczka, ale będziemy walczyć....ma antybiotyk

))
A Liczi trochę kicha i mam nadzieję, że nie zaszkodziła jej ta szczepionka dzisiaj

(
Ruru...i Duszku...., chyba dobrze, żem to Misia (Liczi)...teraz widzę, że zdecydowanie ma starszny deficyt na mizianie i nie odstępuje mnie na krok...jest taka szczęśliwa....obie są i chyba ze sobą też!!!!
To już teraz inne koty....... chociaż w samochodzie miauczały niemiłosiernie

)))
pozdrawiam Was ciepło wszystkie!! Dzięki za wsparcie!!!
Robicie niesamowicie duży kawał dobrej roboty, dziewczyny!!!
buziaki,
E
P.S. Właśnie Noemi się wkurza i miauczy, bo jej nie miziam tylko pisze na jakimś kompie....

idę zatem!