Jestem początkująca (nadal tak się czuję) ale spróbuję coś napisać zanim odezwie się ktoś mądrzejszy.
Nie wszystkie koty są miziakami. Niektóre wolą żyć obok człowieka i trzeba to uszanować. Moja wariatka też nie lubi być noszona na rękach więc jej nie noszę. Ale to nie znaczy, że jest dzika. Dziki kot ucieka przed ludźmi, syczy i nie daje się dotknąć. Przecież u Ciebie tak się nie dzieje. Chyba niewiele kotów da się wykąpać bez protestów więc nie traktuj tego jak oznakę dzikości. Niektórzy forumowicze otwarcie piszą, że nie są w stanie własnemu kotu obciąć pazurków i jeżdżą z tym do weta - z kotami wcale nie dzikimi, tylko miziakami dostającymi szału na widok obcinacza do paznokci. Kota po prostu jest indywidualistką. Puki nie chudnie, nie choruje i nie popada w depresję nie wpadaj w panikę. Pokochaj jej charakter i staraj się zapewnić jej maksimum komfortu. Czyli staraj się przekonać syna żeby tą akurat kotkę traktował delikatniej. Nie pozwalaj rzucać niczym w koty, ciągnąć ich za ogony, bo wszystkie mogą stać się nerwowe (sama czułabyś się niepewnie gdybyś w każdej chwili musiała zachować czujność, bo nigdy nie wiadomo kiedy coś spadnie na głowę). Dziecko musi zrozumieć, że to żywe, wrażliwe istoty, a nie maskotki. I nie jest ważne czy trafia czy nie - ważne jest, że podważa poczucie bezpieczeństwa kota. Nie musisz ich izolować ale tłumacz, tłumacz i tłumacz - do upadłego.
A co do Fugi - mała dorasta, a nie dziczeje. Koci dzieciak potrzebuje czuć nieustannie czyjąś obecność. Potem rośnie i zaczyna samodzielnie poznawać świat. Tak samo jak z ludźmi

A pchły to małe piwo - raz, dwa i będzie po krzyku, zapomnisz (sama przerabiałam pchły i u kota i u psa).
Za to Feliway może być jak najbardziej dobrym pomysłem. Nie testowałam ale spotkałam się na forum wielokrotnie z pozytywnymi reakcjami.