Pusto jest w domu

zawsze mało go było widać, ale był. Dziwnie się wchodzi do łazienki jak on tam nie leży. Już nie asystuje w kuchni przy szykowaniu jedzenia, nie patrzy na świat przez balkon.
Mam karmę kupiona pod jego kątem, wołowinę w zamrażarce poporcjowaną na dwa koty
Prawie zawsze zasypiał ze mną w łóżku. Od dwóch dni do łózka pakuja sie kocięta, ale to nie to samo. One zaraz zwiewają, on zostawał całą noc.
To był mądry kotek. Patrzył na kocięta, na kolejne pokolenie i uznał ze może odejść.
W lecznicy trzymałam go ostatniej nocy na rękach, całowałam w główkę i uszka. Gdybym wiedziała.... zostałabym i nadal trzymała na rękach.
Wiedziałam, ze te jego ataki mogą skończyć się tragicznie, ale to nie zmniejsza bólu i szoku. Wiem że już nie cierpi, ale to nie zmniejsza mojego bólu.
To już będzie koniec tego wątku. Pochowałam w nim dwa koty. Miały być ze mna 20 lat a były tylko kilka miesięcy. Zawsze zostaną w mym sercu.
Boruta i Pumcia. http://upload.miau.pl/10350.jpg
Budrys będzie miał swój wątek, lepiej nie kusić losu
Chciałam jeszcze coś napisać o dr Dominice- naszej wetce. Jak mi dawała Borutę, mówiła jak jej przykro to w jej oczach był tak autentyczny żal i smutek, takie zrozumienie, ze przy tym całym nieszczęściu zrobiło mi sie cieplej na sercu. Oby wszyscy lekarze byli tak zaangażowani w leczenie swych pacjentów, w zrozumienie uczuć opiekunów jak ona.