Myszeńk@ pisze:Ja niczego z niczym nie porównuję.
Tylko staram się znaleźć pozytywne strony tego, co robicie z tak dużym zaangażowaniem i wielkim sercem.
I tyle.
I już się zamykam, bo i tak mnie zakrzyczą.
Myszeńk@, nie chodzi o zakrzyczenie, tylko uświadomienie, że dokąd jest to co jest na kociarni, wolontariusze ani lekarze nie są w stanie tych kotów ochronić.
Zabija je stres.