Frezja - pojechała do domu!

jaaana pisze:Jutro biorę ją do domu, zamknę w kuchni. Niech się dzieje co chce, muszę.

Jedno oko mi płacze nad uszkiem Frezji, ale już drugie się śmieje na taką wiadomość. Jaaana jesteś wielka, jesteś wspaniała. Ta Frezja to ma szczęście :1luvu:

Rety co za wiesci :idea:

,kto to ucho ciachnal?

Frezja siedzi w kuchni i drze dziób :wink:

Frezja siedzi w kuchni i od czasu do czasu drze dziób.

Drze, bo chce, żeby do niej przyjść. Uciekać nie chce. Do okna się nie pcha. Wąchają się z Dominiką przez szparkę pod drzwiami (wiem, izolacja). Wygląda zdrowo (wiem, rentgen w oczach). Zaakceptowała posłanie, je, pije, na kuwetę spojrzała jakoś dziwnie - ciekawa, jak będzie względem tego :wink:

Jutro weta zapraszam.

Prawie nikt do Fresi nie zagląda, ale i tak będę o niej pisać. Od czasu do czasu.

Zagladanie moje do Frezji bedzie trwac. Jak jej ucho wyglada?

Ładnie, prawie równo ścięte - jak po sterylce. Tyle, że mój wet tnie prawe ucho, a ona ma lewe.
No, prawie pewność mam, że podcięte, bo na ugryzienie to nie wygląda. Nie boli

chyba, bo barankuje i ociera się "na obie strony".

Zaraz pójdę nakarmić śmietnikowce, to zabiorę ze dworu jej miseczki, bo tam nie wróci.

Kocina ma nieprawdopodobne szczescie,ze trafila na Ciebie

Ja mam luz z karmieniem ,bo 2 panie dokarmiaja oprocz mnie w naszej okolicy.A koty korzystaja z kazdej stolowki jaka sie napatoczy.

W mojej okolicy są cztery stołówki, dla osobnych stad. Zimą nieraz zaglądają obce.

Frezja nie drze dzioba w kuchni :ok:

Dziadki niepocieszone będą. Frezja atrakcją była, bo taka przymilna.

Musza jakas nowa przymilna wychowac

Zaraz pójdę nakarmić śmietnikowce, to zabiorę ze dworu jej miseczki, bo tam nie wróci

ja zagladam regularnie tylko jakos nie zabieram glosu :wink:

Jak nocka z koteczka??Witanko poranne z deszczowego Gdanska :wink:

Witanko z równie deszczowego Pucka!

Frezja grzecznie spała na swojej własnej podusi, którą zresztą zaakceptowała natychmiast po przybyciu.
W kuwetce wylądowało wszystko co trzeba.
Koty moje dwa obejrzała z daleka i tylko troszeczkę się bała, zjeżyła lekko ogon, ale nic nie mówiła.
Nie chce siedzieć sama, popłakuje.

No, domowa była na 100%.

To wyjasnia jej miziastosc. Fajnie,ze kuwetke ma opanowana,brzydko ,ze u kogos stracila domek :twisted:

.

Jak się cieszę :piwa:

. Frezja znalazła domek i do tego wspaniały. Jaka ona musi być szczęśliwa. Już nikt jej krzywdy nie zrobi. :kotek:

Jaaana jesteś na prawdę kochana!!! Chyba już Ci to kiedyś pisałam, ale powtórzę.

Teraz pozostaje życzyć Wam obu zdrowia.
U nas też pada, a nawet leje. Ale co tam, jak sobie pomyślę o szczęśliwej Frezji, to od razu staje się słoneczniej :1luvu:

Frezja - pojechała do domu!

Kto przegląda forum