Georg-inia pisze:Dwa miesiące temu przeprowadziliśmy się z centrum miasta prawie na wieś. Razem z domkiem wynajęliśmy kotkę. Pani Sąsiadka powiedziała, że kotka - szylkretka wraz ze swoim synusiem to były koty poprzedniej najemczyni, która pewnego dnia po prostu wyjechała, zostawiając zwierzęta. Rudy kocurek przeniósł się do Pani Sąsiadki, kotka - jako ten Ślimak przywiązany do ziemi - została na starych śmieciach - tak więc póki co - zostaje z nami. Zbyt duże ryzyko szukać jej domu, skoro to taka lokalna patriotka.
Rudi - syn "naszej" szylkretki. Wielki kocurek, wysoki, z ogromną głową - a ma dopiero roczek. Straszna przylepka, przychodzi do nas, łasi się do wszystkich, wystawia brzuszek, bardzo chciałby wejść do domu, ale nasze koty (i jego własna mamusia) jakoś nie bardzo za nim przepadają

wtedy Rudi robi taką smutną minę, że mi się serce kraje

Rudiego wykastrowaliśmy, staramy się leczyć mu uszka (stan zapalny) - ale wiadomo jak to jest, kiedy kocurek jest "dochodzący". To naprawdę słodziak, młodziutki, kochany, wiecznie mruczący, w kolorze biszkoptów.
Tu smutna minka, nosek trochę brudny

a tu widać, jaki to "dziki" kot


Bardzo, bardzo prosimy o dom dla Rudiego...