

Może wdrapał się tam, bo zobaczył jakiegoś ptaszka, może spłoszył go jakiś człowiek lub pies - tego się nie dowiemy. Tak jak tego, jak długo tam tkwił. W każdym razie absolutnie nie potrafił zejść, a wyglądał na nieźle już zmęczonego - w pewnym momencie zamknął nawet oczka i zaczął przysypiać - łapki zaczęły bezwładnie zwisać a ja umarłam ze strachu, że spadnie i nadzieje się na niższe, połamane gałęzie albo krzaki....

Malucha na szczęście udało się zdjąć z drzewa całego i zdrowego - zakwaterowany jest w naszej łazience i poszukuje kochającego domu (tylko nie wychodzącego!!!!), który chciałby się dokocić albo może kotkowi-jedynakowi poświęcić sporo czasu!
Bo kocurek okazał się być wyjątkowo towarzyskim, kochającym ludzi i akceptującym koty i psy słodkim przytulakiem!!! To 4 miesięczny kawaler, biały z trzema tylko niewielkimi, czarnymi plamkami - po jednej u nasady każdego uszka i jednej na prawym boczku oraz z czarnym ogonkiem (ale na zakończeniu ogonka jest za to biała obrączka

Maluch jest absolutnie zdrowy - nie ma nawet świerzba ani kociego kataru, więc dostaliśmy wczoraj nawet zgodę wetki na dołączenie artysty do naszego zwierzęcego towarzystwa.



Kocio idealnie kuwetkuje, apetyt ma świetny (na razie to taki raczej szczupaczek - dłuższy niż szerszy


Tylko brać i kochać!!!!!!!!!!!!!!!!!






