U nas jakoś leci
Koty średnio zadowolone, bo jeden pokój zamknięty przez niewiadomo kogo

. Ciekawska Alusia jak zwykle podgląda i podsłuchuje. Maksiu na poczatku nie interesował się zmkniętym pokojem, bo ostatnio tam spały dzieci, a że Maksiu nie przepada za dziećmi (mówiąc dokładniej boi się ich, chociaż dzieci nic mu nie robią), to myślał, że one tam są dalej. Ale Maksiu głupi nie jest

zorientował się w końcu, że wynoszę tam KOCIE jedzenie, no i zainteresował się, co to tam za drzwiami zjada JEGO jedzenie

i też podgląda.
Lili z kolei jest bardzo niepocieszona, że nie ma dostępu do SWOJEGO pokoju. Tam przyszedł dla niej ratunek (też była tam na początku izolowana), dlatego uznała tamten pokój za swój azyl, tam najwięcej przebywa. A teraz jakiś intruz (nie wie jeszcze że tych intruzów jest 4

) pozbawił ją wstępu do azylu

Tak wypoczywały koty w czasie upałów

a jak było za twardo w doopeczki, to tak

chociaż na co dzień Alusia sypia tak...

i odkąd się ochłodziło, to prawie nie wychodzi spod kołdry

nawet śniadanko ma serwowane do łóżeczka
