pixie65 pisze:Zofia&Sasza pisze:Pixie - możesz dać linki do tych watków? Pań R. szukam na forum od dawna, ale wyszukiwarka głupieje

Panie R. na forum nie występują. Mają tutaj wysłanniczkę, niejaką cangu, z którą miałam (nie)przyjemność rozmawiać telefonicznie.
O tym co się dzieje w domu pań R., o ich samodzielnych metodach leczniczych wiem z bezpośredniej rozmowy z wetem, który je zna.
O tym nie będę pisać publicznie ale wystarczy przyjrzeć się uważnie temu, co pisze cangu.
Na przykład tutaj:
viewtopic.php?f=1&t=97296&hilit=Dudu%C5%9BA jeśli o satysfakcję chodzi - zapytaj Sabinę Skazę z PKDT jak im się układa współpraca z beata1904 lub fundacją Sfinx z Warszawy, o której też swego czasu było tutaj głośno.
Wątki z moimi wątpliwościami:
viewtopic.php?f=13&t=94247&start=60viewtopic.php?f=13&t=91497&p=4706610#p4706610inne posty Beaty:
search.php?author_id=27095&sr=postsNie ma jej już na forum ale nie mam najmniejszych wątpliwości, że nie zaprzestała zbierania.
W tej chwili nie reprezentuje już Pań. R, osobiste nieporozumienia
uniemożliwia dalszą współprace (być może chwilowo), niemniejednak zaświadczam, że są to osby, które koty leczą, oddają
do adopcji, dbają o nie. Do zwierząt podchodzą z sercem i duszą.
Są znienawidzone i nagonka trwa tylko ze względu na to, że
nie uznają usypiania ślepych miotów.
Organizacja, która doprowadziła do tego, że
ich dobre imię zostało tak zszargane odpowie za to wkrótce przed sądem.
Pixi każde nie potwierdzone oszczerstwo też skończy się w sądzie.
Weterynarz, który rzekomo twierdził różne wymyślone przez Ciebie rzeczy
będzie miał okazję się wypowiedzieć.
Niestety Panie R nie mają komputera i nie są w stanie się same bronić.
Ja też nie będę się angażować w dalszą pomoc i wyjaśnienia.
Musze tylko powiedzieć jedno, bardzo boli mnie, że kociarze kochają koty ale
ludzi nie szanują!
Zapraszam an NK. Tam są niektóre zdjęcia (mała część) leczonych i oddanych do adopcji
przez nie zwierząt.
http://nk.pl/profile/27904802/gallery/album/14/1006Co do pixi, jest to osoba, która kilkakrotnie prawie zablokowała lecznie zwierząt.
Jak oszołom dzwoniła do wetów i ich oczerniała.
Nasz wet nie chciał przeprowadzić transfuzji bo poprostu nigdy tego nie robił.
Został zwymyślany o brak kompetencji. Miał się dołożyć 300 zł do zabiegu gdzie indziej. Po
ingerencjii pixi się nie dołozył;( a my zostałyśmy bez śrosków do lecznia kota.
My natomist nie uznajemy przelewania krwi
z kota do kota bez wcześniejszych szczegółowych badań.
Teraz usilnie próbuje siać zamęt na tym wątku:
viewtopic.php?f=13&t=114386Gdyby go wcześniej zauwazyła prawdopodobnie kotka czekała
by amputacja gdyż był to nagły wypadek i na taki wykoszt w tak, krótkim czasie
nie byliśmy przygotowani.
Polecam uważać na pixi! jest to typowa forumowa awanturnica.
I po raz kolejny pisze do moda...wedle życzenia