
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
moś pisze:dziewczyny, no prosze was bardzo, jak mozna oddac czlonka rodziny z powodu misji tymczasowania, nie wiadomo jak wielka bym miala misje, nigdy z tego powodu bym wlasnego kota nie oddala. Gdybym nie miala nagle srodkow do zycia, gdy sie cos zdarzylo u mnie w zyciu, nawet gdyby kot nie czuł sie u mnie dobrze, meczyl sie w grupie to tak..ale z powodu zrobienia miejsca tymczasowi- nie. To zapzrecza kompletnie milosci do zwierzat za ktore ponosimy odpowiedzialnosc- sie wnerwilam, ide spac
Femka pisze:Jak się ma rezydentów i chce się tymczasować, to w przypadku przekocenia za wszelką cenę szuka się domu dla tymczasów (i nie bierze się następnych). Koniec kropka. Jeśli dla zrobienia miejsca tymczasom wydaje się rezydenta, to dla mnie jest patologia. Skrajna patologia.
I odnoszę się wyłącznie do tego, co zostało napisane w poście, bez dodatkowych gdyby.
Femka pisze:ulvhedinn pisze:I drugie pytanie.
Załóżmy, że DT ma kota- rezydenta. Młodego, niech będzie te 2 lata.
Kot rezydentem został, bo jako maluch i młodziak ciągle chorował, no i kotów było mniej. Teraz kot jest kotem zdrowym, owszem, opiekunkę kocha, ale nie szleńczym przywiązaniem. Kot nadaje się do adopcji.
Czy lepiej, jesli dom kota wyadoptuje, żeby zmniejszyć liczbę rezydentów, czy wyadoptowując dorosłego kota, który spędził całe życie w tym domu okaże się świnią?
Mój post o maszynie wywołał trochę pytań, więc dopowiem.
Po kolei i metodycznie:
mamy do czynienia z DT, nagle ilość kotów się zwiększa nadmiernie, więc trzeba - z braku środków - ograniczyć ilość kotów w domu. Żeby tymczasować dalej. Dobrze zrozumiałam? Raczej tak.
Czyli dla idei tymczasowania wyadoptowuję rezydenta.
Maszyna - bo mimo dwuletniego wspólnego życia teraz podejmuje decyzję o jego oddaniu na rzecz przyjęcia tymczasów. No proszę Was, nie dorabiajcie ideologii, że brak środków. Gdzie, przepraszam, wyczytałyście, że sytuacja materialna się pogorszyła, że będzie mu źle w dotychczasowym domu? Po prostu ma być więcej tymczasów i basta.
To ja zapytam: gdzie jest odpowiedzialność za własnych rezydentów? W jednym wątku od czci i wiary odsądza się kobietę, że jedzie do Irlandii i chce znaleźć dom dla swojego kota, a tu błogosławi się oddanie rezydenta, żeby wziąć jednego tymczasa więcej?
Nie wierzę, że dla Was jest wszystko OK. A jeśli tak, to ja się z tego grona wypisuję.
Fredziolina pisze:Femca przeczytaj raz jeszcze post ulvhedinn.
To Ty dorobiłaś teorie o kontynuacji tymczasowania.
Femka pisze:mośka, dzięki wielkie, bo naprawdę zaczęłam myśleć, że zwariowałam.
ryśka pisze:moś pisze:dziewczyny, no prosze was bardzo, jak mozna oddac czlonka rodziny z powodu misji tymczasowania, nie wiadomo jak wielka bym miala misje, nigdy z tego powodu bym wlasnego kota nie oddala. Gdybym nie miala nagle srodkow do zycia, gdy sie cos zdarzylo u mnie w zyciu, nawet gdyby kot nie czuł sie u mnie dobrze, meczyl sie w grupie to tak..ale z powodu zrobienia miejsca tymczasowi- nie. To zapzrecza kompletnie milosci do zwierzat za ktore ponosimy odpowiedzialnosc- sie wnerwilam, ide spac
Ale, że się powtórzę - o czym Wy piszecie? GDZIE jest napisane, że ten kot był oddany, żeby zrobić miejsce tymczasom? Femko, w Twoim pytaniu, które zacytowałam, NIC o tym nie ma.
mirka_t pisze:Prawdę mówiąc gila mnie dyskusja w tym wątku, bo nie dotyczy ona mojego domu i mojego postępowania.
to poczekajmy na dopowiedzenie ze strony autorki. Bo z jakiejś przyczyny tę sytuację opisała.Olat pisze:Nie, nie mialam bynajmniej na mysli sytuacji, w której NORMALNY, detaliczny (ze tak to ujmę) dom tymczasowy zastanawia się czy wydać tymczasa czy rezydenta. Piszę o domach kolekcjonerskich. Wyjasniam tylko dla porządku, bo sądzę, że sam temat watku powinien być wystarczającym uzasadnieniem.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, kasiek1510, puszatek, Szymkowa i 62 gości