Bisia ładnie się wybudziła. Zamknęłam ją na razie w pokoju z wodą i kuwetą, żeby jej nikt po głowie nie skakał, no i żeby wywietrzała i nic maluchom nie przekazała. Wlazła w obszar podłużkowy. Ma na razie założony wenflon. Jak się nie będzie nic działo, to w niedzielę do wyjęcia. To tak na wszelki wypadek, bo gdyby musiała coś dostać, to na żywca by się nie założyło. Pozbyła się większości zębów. Oczodół obejrzany i pozostawiony tak jak jest. Zaszywanie byłoby dużą ingerencją. Ponieważ jest czysto i w życiu nie przeszkadza, to można zostawić.
Kociak z magazynu okazał się 5-6 tygodniową koteczką. Prosto z pracy pojechałyśmy pod wieżę. Kicia obejrzana i odpchlona. Na 99% ma już dom na stałe. Czekam na wieści o tym 1%, bo wysadziłam Marcelinę31 pod jej domem i nie widziałam reakcji rodziny (Bisia była na pokładzie. Inaczej może bym się podkradła, żeby popatrzeć


Technicznie szlak wariatek wyglądał następująco. Ponieważ miałam małą na kolanach, brudną, zapchloną i nie wiadomo co jeszcze, trzeba było uważać. Wpadłam do chałupy starając się ominąć grupę powitalną. Zamknęłam się z Bisią w pokoju. Otwarłam transporterek i dalej niech ona robi co chce. Potem przelot do łazienki - ciuchy do prania, siebie pod prysznic. Dopiero potem przywitanie z futrami. Mam nadzieję, że nic nie przyniosłam

Idę paść w pozycji płaskiej. Nerwy mnie wykończyły.