Przepraszam, że pojawiam się dopiero teraz w wątku Zarazy, ale o ile w ostatnich tygodniach internet miałam sporadycznie, raz na kilka dni, to teraz nie mam w ogóle, bo laptop nie wytrzymał upałów i spalił się dysk. Na szczęście w Chojnie w bibliotece jest internet (chyba, że akurat nie działa - ot moje szczęście...), tylko obawiam się, że ktoś mnie zacznie podejrzewać o wypożyczanie książek
No to po kolei:
DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ I JESZCZE RAZ DZIĘKUJĘ ZA TYMCZAS!!!
To dla kici ratunek. Dziękuję za wspaniałą opiekę nad Zarazą... o przepraszam, Gapą!
Dziękuję ślepaczkowej ciotce allesandrze za odwiedzanie wątku!
W dzień wyjazdu z Chojny do weterynarza odebraliśmy bardzo wcześnie rano kicię od Lidki, która przechowała nam ją w piwnicy i ruszyliśmy do Szczecina. Puściłam na chwilę Zarazę po samochodzie, mruczała, miziała się, macała łapkami po ryśkowemu i o ile widać było, że prawe oko jest zupełnie zmasakrowane, to lewym posługiwała się całkiem sprawnie. W pewnym momencie
zobaczyła się w bocznym lusterku, spuszyła, ogon w łuk i zaczęła warczeć na tego zaropiałego, ślepego brzydala, który się na nią zaczaił, spuszył, ogon wygiął w łuk i warczał

Zrobiłam parę zdjęć, jak będzie możliwość (czyt. laptop wróci z naprawy), to wstawię. Porównacie, jakie to było nastroszone, brudne i zaropiałe - niebo, a ziemia w porównaniu z tym, co można teraz zobaczyć

(po raz kolejny wielkie podziękowania dla Edyty).
Już o 6 rano było gorąco w aucie z pootwieranymi do podłogi oknami, a co dopiero na pace... Na szczęście Zaraza jakoś dała radę, jak burdel jej nie wykończył, to duchota miała jej zaszkodzić? Kotkę wraz z liścikiem do dr Cichockiego zostawiłam w gabinecie, bo musieliśmy jechać dalej. Pałeczkę przejęła Edyta

Kosztów leczenia na razie nie znam, ale wkrótce uzupełnię zaległości.
A teraz kwestia burdelu... Hmmm, policja? Dziewczyny, proszę Was, zastanówcie się nad paroma hasłami typu: haradż, mafia, układy, miasto gdzie wszyscy "z branży" się znają itd. TOZ? Nie przyjadą, za daleko, no i interwencja niepewna, bo nikt inspektorów do burdelu nie wpuści. Jak już Edyta napisała - teren jest szczelnie ogrodzony, monitorowany i cały czas ktoś tam się kręci, a na sąsiedniej posesji właściciela jest dodatkowo rottweiler.