» Pt lip 16, 2010 20:30
Re: Radlin: 50 chorych kotów !! potrzebne WSPARCIE
Koty z szopy...
jak pisałam została jedna kocica przy szopie do sterylki... dt posterylkowe jest u eweliny, póki co nie było z mojej strony możliwości dowozu do lecznicy na zabieg ; dług uregulowany za poprzednie kocice, jednak i ja i ty jesteśmy na minusie, a bluerat zostało 25 zł jesli dobrze kojarze... wiec suma sumarum dług jest
gdy wróce za tydzien mysle że mogłabym zorganizowac transport dla tej kotki ale to kolejne 20 zł , dt u eweliny mysle będzie nadal aktualne
w radlinie byłam w poniedziałek z p.Tarnowskim u p.Ireny w nowym lokum,a wiec nie przy szopie, co dzieje sie u kotów wiem bo p.Irena non stop do mnie dzwoniła, była tez 3 razy szukac tej koci co uciekła... gdy ją złapała pojechałam z nią do radlina (to było przedwczoraj) i widziałam kociaki... wyglądaja znacznie lepiej, biała to nie ten sam kot, oczy maja całkiem ładne, za wyjatkiem czarnej, twojej pierwszej na sterylce, i tej co nie była jeszcze sterylizowana.. ogólnie to czarna wygląda na słabą i kocur zwany Książe stracił mocno na wadze, również w nieciekawym stanie jest kotka którą złapałysmy po tygodniowym wałęsaniu sie w poblizu mojego domu - została mi 2 dawki leku na kokcydioze...podałam go burej chudziniue i Księciu... za tydzien musze dokupic zeby powtórzyc.... czarnej i burej przydałby sie convalescence albo inne w miare dobre żarełko...
p.irenie karme dostarczyła ostatnio p.henning , ja tez przedwczoraj zostawiłam 3 puszki i suche ... p.irena nie moze juz brac jedzenia ze szkoły bo zamknieta...za chwile koty znowu beda na resztkach...
ciągle przy szopie zdarzaja sie dziwne sytuacje z mieszkancami, którzy jak p.irena twierdzi ostatnio znów strzelali w koty(czy rzucali kamieniami)...o tyle to gorsza że koty dziwnym sposobem po powrocie ze sterylek stały sie bardziej ufne...bura która wczesniej nie dała sie pogłaskac zreszta jak i biała.... lgną do człowieka, jedynie czarna została nieufna....
koty po wypuszczeniu bardzo szybko zaaklimatyzowały sie... wszystkie... tworzą bardzo zgrane szczęsliwe stado..
tak, przedwczoraj byłam w radlinie...samochodem rodziców... świeżo po naprawie... ledwo jedzi ten złom,... ta podróż planowana nie była...wyszło w praniu, nie sadziąłm ze kotke złapiemy , a jesli nawet to chciałam ja zatrzymac 2 dni i pokarmic... p.irena upierała sie jednak ze zadba o nia na miejscu...chciała z nia wracac busem.... dostałam samochód z zaznaczeniem ,że ostatni raz pokonuje nim trase rybnik-radlin
czemu nie załatwiłam innego transportu dla ostatnije koci? po1 -cały tydzien byłam w mega ruchu, w miesice , poza miastem, w domu tez nie mało roboty...jak juz pisałam pożądkuje własne zastane sprawy.. po2 - mój osobisty debet i odpowiedzialnosc za rachunek w lecznicy.....jak i czekanie na deklaracje, o któej wysłaniu zapewniano mnie chyba ze 3 razy, jak i jej nie dotarciu .... przerosło mnie.... jestem bez grosza , a nie powinnam sobie na to pozwolic w mojej sytuacji
nie odezwałam sie kolejnego dnia bo to był zagoniony dzien... rano wyjachałam poza miasto.... zapomniałam (mogłabym przeprosic ale chyba to nic nie warte)....pisałam jednak potem esy z zapytaniem kiedy moge przywiexc ci klatke, nie odpisałas na żaden, dzwonic niestety nie moge bo rachunek na oba telefony z których korzystam jest mega przekroczony dzieki kocim sprawom....
znów o mnie> moja sytaucja fnansowa sprawia że czuje sie mało komfortowo i czuje bardzo głęboko ze póki nie zostanie uregulowany mój debet nie powinnam sie brac za akcje kumulujące dodatkowe koszta... po prostu czuje sie niepewnie, na własne leki (nietanie) pożyczam od rodziny, a sytuacja ta stała sie dla wszystkich frustrująca....
wiem, kolejny raz o tym pisze, ale nie rozumiem czemu tak łatwo przychodzi ci ocena mojej osoby, tez nie siedzisz u mnie w domu..tak, obiecałam sie zrehabilitowac ale robię to na tyle na ile teraz moge i to dotyczy nie tylko kotów....a to ze w twojej ocenie sytuacji radlinskich kotów to mało, to sie zgadzam, ale pozwole sobie stwierdzic ze teraz właśnie moja postawa jest odpowiedzialna, w stosunku nie tylko do kocich spraw, ale i ludzkich.... szkoda że patrzysz tak płytko na moją osobę...
ja sie na forum żadne nie pchałam, dla mnie pisanie na tego typu tworach jest nienaturalne, zawsze wolałam konkretny kontakt z ludzmi (ps o żalach ap Bimsa powiedziałas mi w złości po kilku miesiacach - top dla mnie nie było w porzadku kiedy o inne rzeczy dawno mi wygarnełas) - i konkretna pomoc - in real, bo wtedy sie czuje że sie pomoga (może dlatego nie mialam odpowiedniej mobilizacji do działań w wirtualu)....i napewno będę pomagać zwierzakom praktycznie bardziej , jak tylko bede miała lepsze warunki , póki co w wirtualnej rzeczywistości czuje sie non stop osądzana, mimo tego że jednak pomagam...niestety nie na tyle, na ile życza sobie tego wirtualni wyjadacze.... ja dopiero wchodze w ten swiat, wiec popełniam błedy
mam nadzieje że ostatni raz byłam zmuszona bronic swojej osoby, wyzywanej od manipulatorów i innych jakobym wszystko co robiłam, robiła świadomie i z premedytacją (apropo "robienia z kogoś idiotki") , bo tak nie było... i naprawde nie rozumiem jakim prawem w ten sposób można sie do kogoś odzywac