A więc brat z siostrą brykają już w najlepsze. A raczej w najgorsze, bo wszędzie ich pełno- a to zwisają z szafki, a to zatrzaskują się w szafie z ubraniami. Wespół z moim kotem zdążyły zniszczyć budkę od dużego drapaka- i teraz drapak wygląda nieco dziwnie, bo jest włochaty i zielono-biały, a budka jest gładka i brązowa, bo jest od innego kompletu.
Jedne firanki również zdążyły wykończyć, bo ach, jakie to fajne, jak je się ciągnie i powolutku puszczają zaczepy. A jak jeszcze siostra pomoże z drugiej strony to już totalny ubaw!
Brzuszki zaokrągliły się już nieco, sierść zaczęła pięknie błyszczeć. Był kolejny telefon o Wedelka ale pan poinformowany o obowiązku kastracji po cichutku się zmył. Po Sterchacię nikt nie dzwoni, swoją drogą ciekawe czemu
Kaczyńscy( jak nazywa ich mój ojciec

) powoli zbliżają się do szczepienia i sterylizacji( Sterchacia), problem jest oczywiście natury pieniężnej- otóż na szczepienia nie ma pieniędzy, a trzeba to zrobić

I co teraz? Po głowie chodzą mi szczepionki bez białaczki- czyli koszt 45 zł od jednego kota, co daje nam ładną sumę 90 zł za rodzeństwo.