Agneska pisze:Mam ogromną prośbę do Białostocczan:
Proszę, nie mylcie mnie z Agnes128.

Mamy to samo imię w rzeczywistości, ale forumowe nicki mamy inne.
Ja w jej imieniu wpisałam prośbę o transport do Waszego wątku. Bo uważam, że trzeba pomóc kociakom. Natomiast nie podoba mi się sposób w jaki działa: niewysterylizowanie kotki, która już od dawna mieszka na pobliskiej niezamieszkałej posesji; zasłanianie się niemożnością wzięcia do siebie kociąt przy posiadaniu tylko jednego kota; szukanie innych osób, które mają pomóc - przy braku zaufania do nich.
Zgadzam się, że ta duża czcionka w połączeniu z określeniem "kontroler" budzi niesmak. Mój również. Tak, na forum często zdarza się skorzystanie z pomocy w poszukiwaniu domu i proszenie forumowiczów z innych regionów kraju o wizytę w potencjalnym domu pozaforumowym (sama wczoraj odbyłam taką wizytę w pobliżu Warszawy

). Nie ośmieliłabym jednak tego nazwać kontrolą, ze względu na szacunek do potencjalnego domu.

Nawet jeśli jest pozaforumowy i nie miałby możliwości przeczytania tego określenia. Bo ja nie kontrolowałam nikogo, a poznawałam człowieka i jego otoczenie, w którym może zamieszka forumowy kot.
Uważam, że to bardzo ładne ze strony J.D., że zaproponowała dom tymczasowy i opisała oferowane przez siebie warunki. Są o niebo lepsze od tego, co grozi kociakom w tej chwili. Mieszkają w ruderze, bez opieki człowieka, a rudera jest tuż obok bardzo ruchliwej drogi, gdzie regularnie giną koty. Uważam, że "wybrzydzanie" na oferty pomocy jest niestosowne. A jeśli zaufanie do mało znanej osoby jest ograniczone, to można wsiąść w samochód lub pociąg i pojechać zawieźć kociaki osobiście.

Zwłaszcza, jeśli nie ma się samemu nic dobrego do zaoferowania tym biednym kociakom.
Przepraszam za taki duży wtręt w tym wątku i nie na temat białostockich kotów. Mimo, że się tu nie "udzielam", czasami bywam Waszą sąsiadką - od wielu lat mam swoją "posiadłość"

pod samą granicą, za Gródkiem Białostockim. Regionu Sokółki nie znam tak dobrze, ale dobrze znam wyjątkową serdeczność, jaka mnie spotyka na Białostocczyźnie.
I mam nadzieję, że J.D. nie zraziła się i podtrzyma swoją ofertę pomocy.

Przepraszam Was dziewczyny,ze piszę na tym wątku,ale muszę coś odpisać na zarzuty,które postawiła mi na tym wątku Agneska

Mogła napisać do nas wiadomość PW o swoich wątpliwościach w stosunku do naszego postępowania,tak jak my pisaliśmy do niej PW z prośbą o radę....niestety odpowiedzi nie dostałam na PW

tylko od razu taki post
Użyłam słowa "kontroler",bo tak mi poradziła ASK@ w rozmowie telefonicznej z moim TŻ,abym napisała do Was post w sprawie "kontroli DT".Zgodnie też z jej radą zmieniłam tytuł swojego wątku.
Pisałam dużymi literami o kontroli DT nie w charakterze obraźliwym (bo chyba co niektórzy tak to traktują),ale po to aby mój post był widoczny i może ktoś na niego szybciej odpowie i pomoże. Dla Waszej wiadomości... J.D. zgodziła się na "kontrolę",nawet bardzo chętnie,gdyż tak jak pisałam wcześniej,pomogło by to jej samej w przyszłości ,jako DT (J.D.sama powiedziała,ze miała to zaproponować,aby wszyscy mieli pewność jakie oferuje warunki)
Nie poprosiłabym o żadną "kontrole",gdyby wszystko było jasne dla mnie.... Niestety po zaproponowaniu przez J.D. domku tymczasowego moim kociakom dostałam parę PW od dziewczyn,które "coś znalazły" przeciwko J.D..Dotyczyło to głównie wypowiedzi J.D. na wątkach itd.Niektóre wiadomości były dość szokujące.Czy można mieć mi za złe,ze się obawiam i chciałabym sprawdzić DT? Każdy może mieć wątpliwości i stara się je rozwiać,ale najlepiej np Agnesce to skrytykować,zamiast jeszcze pomoc

Gdyby mogła i było by mnie stać na to,aby przeprowadzić "kontrolę "osobiście ,to nie prosiłabym Was dziewczyny o to. Nie muszę się chyba nikomu tłumaczyć ze swoich osobistych problemów,czy to zdrowotnych,czy finansowych.Napisałam na swoim wątku w odpowiedzi na pytanie Agneski czy zabrałam kociaki do siebie?,ze niestety nie jestem w stanie zabrać kociaków do siebie (wyraźnie podkreślając ,że chodzi o zdrowie)to nikt nie powinien mnie ,tak jak to właśnie zrobiła Agneska,negować za to i podważać moje słowo

Agnesko ja nie zasłaniam się swoim zdrowiem ! Ja nie mogę mieć kontaktu z innymi zwierzętami (nawet nie powinno być u nas Kajtka,ale to w ogóle nie wchodzi w grę) Nie znasz mojej sytuacji,więc nie wypowiadaj na ten temat w taki sposób.Mogłaś zadać mi pytanie na PW,albo telefonicznie,a nie mnie negować i oczerniać...

My niejednokrotnie chcieliśmy uzyskać od Ciebie poradę,jednak nigdy nie miałaś na to czasu,na PW nie odpowiadasz na konkretne pytania,dlatego radziliśmy się ASK@,bo niestety od Ciebie pomocy (słownej porady) nie mogliśmy uzyskać

Ponieważ nie jesteśmy tak obyci we wszystkim co dzieje się na Miau,jak co można "załatwić" prosimy osoby takie jak Agneska,czy ASK@ o pomoc w związku z ich doświadczeniem. I postępowałam zgodnie z radami jakie uzyskałam od takich osób .Wiele osób mi odradzało oddanie kociaków do J.D.,nalegali abym się dobrze zastanowiła nad tym .Powinnam powiedzieć od razu J.D - dziękuję nie skorzystam,a mimo to chciałam rozwiać te niepewności i wyjaśnić cała sytuację.
Drugą sprawą jest sterylizacja kotki.Przez długi czas kotka była nieobecna na tym miejscu.Jak się pojawiała,nie było możliwości podejścia do niej i złapania,gdyż była dziką kotką ,bardzo nieufną !Sama Agnesa wie o tym doskonale,bo była tam z nami na łapance i widziała,ze kotka skutecznie omijała klatkę Dopiero w okresie zimowym wróciła " na stare śmieci".Zorganizowaliśmy jej tam legowisko,donosiliśmy jedzenie i powoli,powoli kotka nabierała zaufania.Na początku wiosny chcieliśmy ją wysterylizować,gdy była na tyle już oswojona,że na odległość przynajmniej 15 metrów można było do niej podejść (chcieliśmy użyć klatki-łapki) Niestety kotka zniknęła gdzieś i wróciła już w ciąży ! Niestety nie wiedziałam o tym ,że można przeprowadzić sterylkę aborcyjną ! I tak urodziły się maluchy,którym staram się znaleźć domek.Kotka przez okres ciąży bardzo się zmieniła i dawała do siebie podejść coraz bliżej,a po urodzeniu maluchów już całkowicie nam zaufała (dokarmiamy ją cały czas).Teraz Kitka jest umówiona na sterylkę na Koterii na 27 lipca dzięki Kaprys2004
Sama nam zaproponowała pomoc,za co jesteśmy jej bardzo wdzięczni.Pomagamy kociakom jak tylko możemy,mimo,ze jest bardzo ciężko,ale tego Agneska juz nie wie,potrafi tylko osądzać.Agnesko skoro masz takie doświadczenie i prosiliśmy Cię o pomoc,mogłaś udzielić nam rady nawet dotyczącej naszych wypowiedzi na wątkach (skoro uznałaś ,ze źle postępujemy)Mogłaś napisać PW,poradzić,a nie od razu pisać na wątkach posty oskarżające. Skoro nie mogliśmy liczyć na Twoją pomoc Agnesko radziliśmy się ASK@ i innych dziewczyn postępowaliśmy zgodnie z ich radami.ASK@ sama mówiła ,ze zastanowiła by się nad oddaniem kociaków do tego DT,a na pewno nie bez sprawdzenia tego domku i wyjaśnienia "tych niejasności". Mój TŻ pisał do Ciebie Agnesko wczoraj w sprawie naszych obaw z prośba o radę.Niestety nie odpisałaś.mimo,ze wiadomość odebrałaś,a prosiłaś ze względu na pracę o taką formę kontaktu.
Za to że chcę pomóc,że robię co mogę jestem krytykowana ? Bardzo mi przykro z tego powodu
Byłam dzisiaj u lekarza i tam czekały na mnie same przykre wieści,wracam do domu,wchodzę na forum i kolejna przykrość zamiast wsparcia

Coś chyba nie tak.... może zamiast krytykować ktoś by pomógł ,poradził. Chyba forum po to istnieje,aby poradzić,pomóc,chyba,ze niektórzy uważają się za wszystkowiedzących i tylko potrafią wytykać czyjeś błędy zapominając o tych,które sami popełniali

Przykre...
Jeszcze raz bardzo Was dziewczyny przepraszam za wkręt na Wasz wątek,ale nie mogłam tego postu pozostawić bez odpowiedzi,aby nie było niedomówień. Przykro mi ,ze taka sytuacja w ogóle zaistniała....