koconek pisze:Francuzi stosują to okreslenie wyłącznie w odniesieniu sytuacyjnym tzw. tumiwisizm, czasami skaracając zapis do "je m`en fou". W tej formie - równiez gramatycznej - i biorac pod uwagę całość wypowiedzi - nie można odniesc się w zaden sposób personalnie do osoby, jedynie do sytuacji, a więc interpretacja "mam cię gdzieś" jest całkowicie błędną nadinterpretacją.
No to sobie podyskutujmy.
Zamiar obrażenia mnie wynika jasno z kontekstu wypowiedzi. Niezależnie od tego, jak gramatycznie tłumaczy się ten zwrot.
So fucking what również jest bezosobowy, co nie zmienia faktu iż użycie go w rozmowie z kimś w określonej sytuacji może być obraźliwe
personalnie.
Smaczku tamtej sytuacji dodaje fakt, iż MariaD przeliczyła się co do mnie - nie znam francuskiego.
Co nie zmienia faktu, że umiem używać słowników i mam znajomych, którzy władają tym językiem.
Co do urażonej godności własnej MariiD. Urażonej bezpośredniością użycia zwrotów powszechnie uważanych za obraźliwe, bo w końcu nie każdy musi - jak ja - obrażać grzecznie. A pozwalam sobie na takie zachowanie ośmielona właśnie sposobem w jaki czyni to sama MariaD. Tylko ja nie udaję świętej oburzonej i nie udaję, że nikogo nie obraziłam.