
Ale się cieszę z tych adopcji i dt - chociaż kilka kotków znalazło swój własny kącik...
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
CoolCaty pisze:Owczarek to sheltie - dorosły samiec. Nie ma tatuażu w pachwinie ani w uszach, nie miał czipa, jest z kradzieży.
Psy są depozytem policji, więc nie szukają DT ani nowych DS.
gosiaa pisze:Asiu, jak wysyłać to na pewno nie na adres schroniska, to by trzeba do kogoś z nas ew. do CC do lecznicy.
I trzeba by te wiatraki jakoś podpisać że to własność Kotyliona, żeby nóg nie dostały
selene00 pisze:CoolCaty pisze:Owczarek to sheltie - dorosły samiec. Nie ma tatuażu w pachwinie ani w uszach, nie miał czipa, jest z kradzieży.
Psy są depozytem policji, więc nie szukają DT ani nowych DS.
No to lipa, że bez tatuażu.
A ja wyraźnie muszę udać się do okulisty, bo z mordki to widziałam colliaka.
Jednak podróż w upał autobusem, improwizowanie na szybko kuwety,
zabezpieczenia okien i spanka nie jest najlepszym sposobem spędzania
niedzieli, ale przynajmniej, a raczej przynajwięcej nasz kot jest
wreszcie w domu. I rzeczywiście to jest TEN KOT.
Po godzinnej podróży, w nowym domu, z przejętym psiskiem, przejętym
chłopaczyskiem i przejętymi nami na karku, zwiedził bardzo
systematycznie mieszkanie, w każdym pomieszczeniu znalazł zakamarki -
wypróbował, ale nie korzystał, przymierzył nasze łóżka - wybrał sofę, na
której poleguje zwykle Pilot, ale spokojnie się dogadali, zdecydował się
n wschodni parapet i przeszedł na tryb domowy. Zupełnie jakby był tu od
zawsze. Po obiedzie zostawiliśmy psa z kotem w domu i popędziliśmy po
żwirki, żarełka i wszystko co trzeba. A jak szybciutko wracaliśmy... Dom
stał, meble stały, chłopaki nawet bez dozoru żyją bez konfliktowo. W
kwestii psio - kociej zaistniał tylko jeden, maleńki incydent - Pies
usiłował wylizać kotu ucho, kot pacnął psa łapą, a pies się ucieszył
szalenie i odpacnął, bo lubi się bawić w zapasy...Kot, oprócz nowego
pacnięcia wyartykułował szalenie zaskakujące dla psa syknięcie, pies
stał zdumiony, a kot rozłożył się na boku tyłem do psa i przestał go
widzieć na dobre dziesięć minut.
Ponieważ lubię się trochę pomartwić, koło ósmej zaczęłam się niepokoić,
czemu kot nie używa kuwety i czego w takim razie używa... Ale kot,
ponieważ jest wyrozumiały, uprzejmy i(kiedy chce) czyta w myślach,
skorzystał z kuwety przepięknie i nawet obwąchał uprzejmie talerzyki z
jedzeniami - nie zjadł jeszcze niczego, ale nie wygląda mi na takiego,
co to długo poignoruje żarełko...
Tyle na szybko po pierwszym dniu, pozdrawiam serdecznie J.
Jak tylko skończy się ten nieustający mecz, który od jakiegoś miesiąca z
przerwami na podstawowe czynności życiowe oglądają moi faceci, zmuszę
męża, żeby przesłał kilka dzisiejszych fotek
Użytkownicy przeglądający ten dział: egw, Google [Bot] i 426 gości