Potrzebuję pomocy-rady - s.13

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob lip 10, 2010 22:20 Potrzebuję pomocy-rady - s.13

25.07.2010 --->w skrócie:
Od półtora tygodnia mamy w domu nowego kota-kotkę. Jest już po sterylizacji. Została wzięta z piwnicy, gdzie się okociła. Młode zostały już wydane.
Niestety, kocica (około roczna) nie akceptuje Filusia-kota, który jest u nas od roku (roczny, wykastrowany). W momencie, w którym go widzi, zaczyna wyć, syczeć, buczeć i zaraz się na niego rzuca. Nie ma to cech zabawy, jest to czysta agresja i atak z całą bezwzględnością. Filuś nie wie, co ma robić, więc ucieka. Był wychowywany w mieszkaniu, gdzie nie miał kontaktu z innymi kotami. On wykazuje przyjazne zainteresowanie, "śpiewa" do niej, pomrukuje i próbuje podejść bliżej, a ona od razu się rzuca.
Niestety, jest też agresywna w stosunku do domowników. Najczęściej bez powodu nagle rzuca się i gryzie do krwi. Potrafi ugryźć, leżąc u kogoś na rękach, gdy jeszcze sekundę temu jej to odpowiadało - mruczała i wtulała główkę, a tu nagle atak. Kocica jest już tydzień po sterylizacji (zabieg odbył się 16 lipca).
Próbowaliśmy różnych metod "zapoznania" kotów. Najpierw oba były zamknięte i się nie widziały. Wąchały się przez drzwi, wąchały kocyki i zabawki. Używaliśmy Feliwaya, ale to nic nie daje. Kotka nie reaguje na niego spokojnie. Potem widziały się przez kratkę w łazience i zamknięte drzwi balkonowe - reakcja taka sama: Filuś zaciekawiony, kotka agresywna. Raz wypuściliśmy je, to kotka pogoniła Filusia po całym mieszkaniu wyjąc dziko, jest od niego o wiele szybsza i zwinniejsza. On bardzo się jej boi.
Teraz koty są odizolowane.
Nie wiemy, co zrobić i jak je ze sobą oswoić.


-------------------------------------
A to jest pierwszy post z tego wątku - 10.07.2010:
Nie wiem, co mnie podkusiło.
Wiem jedno - chciałam dobrze, a teraz siedzę i czuję się okropnie.
W mojej piwnicy okociła się kotka. Chciałyśmy z mamą przygarnąć ją do domu, mamy już jednego kota.
Kotka z młodymi tymczasowo mieszka na stryszku w moim bloku, odizolowana. Młode koty mają już niemal 2,5 mca, dwa zostały już wydane, kotka została z jednym.
Chodzimy z mamą dokarmiać tę kotkę.
Dzisiaj też poszłyśmy, a ja wzięłam naszego kota Filusia na smyczy, bo chciałam żeby się zapoznały na neutralnym terenie - tzn. żeby kotka się nie bała, jak za parę dni wzięłybyśmy ją do domu, do naszego kota. Bo w środę idziemy z kotką na sterylkę, a potem miałaby być u nas.

Weszłyśmy do pomieszczenia z Filusiem, on siedział mi grzecznie na kolanach, a ta kotka - która zawsze jest ogromnie miziasta do ludzi - w ogóle nas olała. Filuś i ona zaczęli na siebie fukać i buczeć.
A tu nagle...
Kotka rzuciła się na Filusia!!! (zaczynam płakać jak o tym piszę).
Nagle koty zamieniły się w wielkie kłębowisko wyjąco-miauczące na ziemi. Nie mogłyśmy ich rozdzielić - 3 kobity: ja, mama i sąsiadka co ma klucze od stryszku. Koty się kotłowały, baaardzo się bałam! Wzięłam Filusia na ręce, kotka się na mnie rzuciła, wspięła się po moich nogach na górę, koty się biły, oba wyły, sąsiadka i mama próbowały zdjąć ze mnie kotkę, wreszcie udało mi się uciec za drzwi z Filusiem (dyszącym z wściekłości) na rękach, stałam tam i słyszałam, jak one próbują uspokoić kotkę, a kotka gryzła dalej, nagle Filuś rzucił się na mnie z łapami i chciał mnie uderzyć w twarz, puściłam go na ziemię (cały czas był na smyczy), zaczął się rzucać i mnie gryźć... Zawołałam mamę i sąsiadkę, wyszły obie zakrwawione, ja też cała we krwi - pogryzione dłonie, łokcie, podrapane ciało, no normalnie te koty zęby we mnie powbijały...
Poszłyśmy do domu z Filusiem, kotka została zamknięta na stryszku.

Czuję się jak kretyn. Chciałam zintegrować sierściuchy, chciałam dobrze. Chciałam dać dom biednej, piwnicznej kotce.
Mama stwierdziła, że kategorycznie nie zgadza się na dokocenie. Ja jej się nie dziwię, bo po prostu się boję walk tych kotów, agresji. Kiedy ja wyjadę na studia, mama będzie sama - i nie da sobie z nimi rady.
Nie rozumiem co się stało, dlaczego kotka zaatakowała Filusia, wyła tak przeraźliwie (a na początku jak do niego podeszła to tak, jakby chciała się przytulić, a tu nagle skoczyła mu z zębami na kark), patrzyła takimi strasznymi oczami na niego, aż ja się boję... I tak mi przykro, że naraziłam mojego kota na taki stres...

Nie wiem, czego od Was oczekuję, nie wiem...
Dziury mam na rękach, boli i puchnie, ale bardziej boli to, że chciałam pomóc kotce, chciałam mieć dom z dwoma kotami, a one się nienawidzą i w dodatku pogryzły też moją mamę, a na to nie mogę pozwolić...
Ostatnio edytowano Pon sie 16, 2010 23:24 przez daggie, łącznie edytowano 10 razy

daggie

 
Posty: 1253
Od: Sob cze 19, 2010 15:16
Lokalizacja: Kraków/Częstochowa

Post » Sob lip 10, 2010 22:24 Re: Krew się polała, koty mnie pogryzły, doradźcie co robić :(((

Kotka broniła kociaka. Niestety kocurom zdarza się zabijać nieswoje małe kocięta, całe mioty, dlatego kotki samodzielnie wychowuja młode.
"Koty trzeba chwalić, robia się od tego bardziej puchate"

taizu

Avatar użytkownika
 
Posty: 16131
Od: Śro gru 30, 2009 23:05
Lokalizacja: Mazury

Post » Sob lip 10, 2010 22:27 Re: Krew się polała, koty mnie pogryzły, doradźcie co robić :(((

taizu pisze:Kotka broniła kociaka. Niestety kocurom zdarza się zabijać nieswoje małe kocięta, całe mioty, dlatego kotki samodzielnie wychowuja młode.


Ale mój Filuś nic nie chciał zrobić temu małemu, no naprawdę, siedział sobie grzecznie i nawet nie chciał podejść do tego kociaka :(

daggie

 
Posty: 1253
Od: Sob cze 19, 2010 15:16
Lokalizacja: Kraków/Częstochowa

Post » Sob lip 10, 2010 22:28 Re: Krew się polała, koty mnie pogryzły, doradźcie co robić :(((

Hm, to po prostu nie był dobry pomysł. Koty potrzebują czasu, żeby się poznać, nigdy to nie jest tak od razu. No i maluchy, wiadomo. To, że Filuś nic nie chciał zrobić, to nic. Kotką kierował instynkt.

gosiar

 
Posty: 5132
Od: Sob paź 29, 2005 12:30
Lokalizacja: WARSZAWA

Post » Sob lip 10, 2010 22:28 Re: Krew się polała, koty mnie pogryzły, doradźcie co robić :(((

wspolczuje calej sytuacji. kotka bronila małych, ją tez narazilyscie na stres, nie tylko swojego kota. szkoda, ze walka o młode obroci sie przeciwko niej :cry:

sasza925

 
Posty: 256
Od: Pon maja 31, 2010 22:06

Post » Sob lip 10, 2010 22:33 Re: Krew się polała, koty mnie pogryzły, doradźcie co robić :(((

gosiar pisze:Hm, to po prostu nie był dobry pomysł. Koty potrzebują czasu, żeby się poznać, nigdy to nie jest tak od razu. No i maluchy, wiadomo. To, że Filuś nic nie chciał zrobić, to nic. Kotką kierował instynkt.

Ja naprawdę nie wiedziałam, że to się tak może skończyć!
Wydawało mi się, że skoro dwa młode są już oddane, a ten jeden odchowany, to będzie dobrze.
A właśnie dlatego wzięłam Filusia na stryszek, a nie kotkę do domu, żeby jej nie narażać na stres obcego miejsca, tylko żeby się poznały na "jej" terenie.

A jak myślicie-czy oba koty zapamiętają to zdarzenie? Czy może po sterylce dałoby się jakoś te koty zintegrować?

daggie

 
Posty: 1253
Od: Sob cze 19, 2010 15:16
Lokalizacja: Kraków/Częstochowa

Post » Sob lip 10, 2010 22:35 Re: Krew się polała, koty mnie pogryzły, doradźcie co robić :(((

daggie pisze:
taizu pisze:Kotka broniła kociaka. Niestety kocurom zdarza się zabijać nieswoje małe kocięta, całe mioty, dlatego kotki samodzielnie wychowuja młode.


Ale mój Filuś nic nie chciał zrobić temu małemu, no naprawdę, siedział sobie grzecznie i nawet nie chciał podejść do tego kociaka :(

Kotka reagowala odruchowo. Filuś oczywiście nie był nic winien, ale tu nie rozum działa. Tym bardziej, ze już jej kociaki zabierano, więc była BARDZO podenerwowana. Widziałam kotkę atakujacą kilkakrotnie większego spokojnego psa, bo znalazł się w pobliżu kociąt. Kilkanaście dni po odebraniu kociaczka, w neutralnym miejscu, tym bardziej po sterylce, powinna zachowywać się zupełnie inaczej. Niestety, koty mogą pamiętać, zwłaszcza Filuś może się bać
"Koty trzeba chwalić, robia się od tego bardziej puchate"

taizu

Avatar użytkownika
 
Posty: 16131
Od: Śro gru 30, 2009 23:05
Lokalizacja: Mazury

Post » Sob lip 10, 2010 22:38 Re: Krew się polała, koty mnie pogryzły, doradźcie co robić :(((

Pewnie się uda ... koty muszą ochłonąć, nowego kota w domu trzeba izolować i powoli mieszać im zapachy, żeby się przyzwyczajały. Warto spróbować.
A skaleczenia przemywać wodą utlenioną i riwanolem :wink:

alix76

Avatar użytkownika
 
Posty: 23037
Od: Nie mar 22, 2009 7:37
Lokalizacja: Wa-wa

Post » Sob lip 10, 2010 22:47 Re: Krew się polała, koty mnie pogryzły, doradźcie co robić :(((

Dzięki dziewczyny.

Jestem po prostu przerażona, w życiu nie widziałam bijących się kotów. Rzucających się jeden na drugiego, wrzeszczących i wyjących.
I przyznam się Wam, że siedzę i ryczę, jestem w szoku, że naraziłam siebie, mamę i dwa sierściuchy na taki stres. Filek boi się teraz każdego stuknięcia i gwałtownego ruchu.
A ja ciągle krwawię, chyba któreś użarło mnie w mięsień, w dodatku biorę leki obniżające krzepliwość krwi, no i lipa.

daggie

 
Posty: 1253
Od: Sob cze 19, 2010 15:16
Lokalizacja: Kraków/Częstochowa

Post » Sob lip 10, 2010 22:49 Re: Krew się polała, koty mnie pogryzły, doradźcie co robić :(((

daggie, wprowadziłaś obcego kocura na teren kotki.
Teren, na którym ona wychowuje swoje młode...
Miała pełne prawo stłuc go na kwaśne jabłko, a i kocurek miał prawo spanikować i dotkliwie Was pokąsać. :(

Niestety, zwierzaki zareagowały prawidłowo - nie możecie mieć do nić żadnych pretensji.
Podkreślam - żadnych!

Co robić?
Na razie bardzo dokładnie odkazić rany wodą i mydłem, a potem wodą utlenioną. Gdyby się paprały, iść do lekarza po antybiotyk.

A potem, za jakiś czas, wprowadzić kotkę z kociakiem do domu, do osobnego pokoju i stopniowo przyzwyczajać koty do swojej obecności: niech poznają swoje zapachy: wąchają się przez drzwi, zamieniaj im posłanka, etc. Dopiero po jakichś 2 tygodniach przedstawcie je sobie i zobaczcie, co z tego wyjdzie.
Może uzbrójcie się w jakiś Feliway?
fckptn
Obrazek

ana

 
Posty: 24784
Od: Śro lut 20, 2002 21:56

Post » Sob lip 10, 2010 22:50 Re: Krew się polała, koty mnie pogryzły, doradźcie co robić :(((

daggie pisze: Jestem po prostu przerażona, w życiu nie widziałam bijących się kotów. Rzucających się jeden na drugiego, wrzeszczących i wyjących.
Ooooo, kochana...
Krewka kotka broniąca swego terenu potrafi w ułamku sekundy zamienić intruza w nędzny strzęp :twisted:

PS. Jak krwawisz, to dobrze - rana się oczyszcza.
Ostatnio edytowano Sob lip 10, 2010 22:52 przez ana, łącznie edytowano 1 raz
fckptn
Obrazek

ana

 
Posty: 24784
Od: Śro lut 20, 2002 21:56

Post » Sob lip 10, 2010 22:51 Re: Krew się polała, koty mnie pogryzły, doradźcie co robić :(((

porządnie zdezynfekuj rany

a co z kotami, tzn tez są poranione? czy udalo sie je rozdzielic zanim zrobily sobie krzywde?

sasza925

 
Posty: 256
Od: Pon maja 31, 2010 22:06

Post » Sob lip 10, 2010 22:53 Re: Krew się polała, koty mnie pogryzły, doradźcie co robić :(((

Teraz zapewnij im przede wszystkim spokój. Ponowne spotkanie będzie trudne (koty zapamiętały dzisiejsze zdarzenie), dlatego ponowna integracja będzie musiała być procesem - żadnych gwałtownych spotkań.
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Sob lip 10, 2010 23:01 Re: Krew się polała, koty mnie pogryzły, doradźcie co robić :(((

Koty mają spokój.
Kocica z młodym została zamknięta na stryszku, czyli tam, gdzie siedziała. Wiecie, ja nie sądziłam, że ona się tak zachowa, bo była przemiła - no naprawdę, miziała się, układała na człowieku, taka spokojniutka. I nie obwiniam zwierząt, obwiniam wyłącznie siebie za to, co się stało.

One nie zdążyły zrobić sobie krzywdy, na szczęście. Kłębowisko zdołałyśmy rozdzielić, zanim się pokąsały czy podrapały.
Tylko mój Filuś teraz myje się baaaardzo dokładnie już któryś raz z kolei (?).

Rany zdezynfekowałam, umyłam i wymoczyłam całe ręce w wodzie z mydłem, a przed chwilą jeszcze polałam wodą utlenioną i zrobiłam sobie opatrunek tam, gdzie mi najbardziej cieknie.

A dlaczego mój kot zaatakował mnie już PO wyniesieniu go z pomieszczenia gdzie była kotka, na korytarzu? Tak nagle się na mnie rzucił i też pogryzł? Kiedy już wydawało mi się, że się uspokoił?

daggie

 
Posty: 1253
Od: Sob cze 19, 2010 15:16
Lokalizacja: Kraków/Częstochowa

Post » Sob lip 10, 2010 23:07 Re: Krew się polała, koty mnie pogryzły, doradźcie co robić :(((

daggie pisze:Koty mają spokój.
Kocica z młodym została zamknięta na stryszku, czyli tam, gdzie siedziała. Wiecie, ja nie sądziłam, że ona się tak zachowa, bo była przemiła - no naprawdę, miziała się, układała na człowieku, taka spokojniutka. I nie obwiniam zwierząt, obwiniam wyłącznie siebie za to, co się stało.

One nie zdążyły zrobić sobie krzywdy, na szczęście. Kłębowisko zdołałyśmy rozdzielić, zanim się pokąsały czy podrapały.
Tylko mój Filuś teraz myje się baaaardzo dokładnie już któryś raz z kolei (?).

Rany zdezynfekowałam, umyłam i wymoczyłam całe ręce w wodzie z mydłem, a przed chwilą jeszcze polałam wodą utlenioną i zrobiłam sobie opatrunek tam, gdzie mi najbardziej cieknie.

A dlaczego mój kot zaatakował mnie już PO wyniesieniu go z pomieszczenia gdzie była kotka, na korytarzu? Tak nagle się na mnie rzucił i też pogryzł? Kiedy już wydawało mi się, że się uspokoił?

Koteczka dalej jest przemiła, tylko zdenerwowana. Nakaz chronienia młodych jest silniejszy niż instynkt samozachowawczy.
Filuś myje się, bo tak reagują koty w stresie, mycie pewnie je uspokaja.
Filuś rzucił sie na Ciebie, bo był zdezorientowany, w szoku, i nie wiedzial, co się dzieje.
Trzymaj się.
"Koty trzeba chwalić, robia się od tego bardziej puchate"

taizu

Avatar użytkownika
 
Posty: 16131
Od: Śro gru 30, 2009 23:05
Lokalizacja: Mazury

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], puszatek i 116 gości