Theodora pisze:Dziś dzień parkietu

Dzisiaj Dzień Ruska
Rusek ma dziesięć lat. Miał też imię, dom, swoich Dużych.
Jednak jeden Rusek przestał Państwu wystarczać. Bo Państwo bardzo kochają zwierzęta.
W domu Ruska pojawił się więc Pies. Państwo byli bardzo zadowoleni (bo bardzo kochają zwierzęta). Rusek mniej.
Próbował na swój sposób wytłumaczyć Państwu, że przecież mają Jego - po co więc jeszcze Pies?
W dodatku - młody, hałaśliwy, rozbrykany.
Rusek bardzo sobie cenił święty spokój. I swoich Dużych na wyłączność.
Niespecjalnie nawet miał ochotę wychodzić do ogródka.
Wolał Dom.
Ale w domu pojawił się Pies.
I to jemu Państwo zaczęli poświęcać swoją uwagę i troskę.
Na początku Ruskowi było tylko przykro.
Nie wiedział, jak pokazać Państwu, że jest mu smutno. I że się boi.
Możliwe, że próbował zwrócić na siebie uwagę. Niewykluczone, że stres był przyczyną, w każdym razie Rusek zaczął lać poza kuwetą.
Nie wiem, czy Państwo zrobili Ruskowi jakieś badania - raczej nie, bo i po co? Rusek dostał wyrok: morbital.
W klatce próbował zniknąć. Zwłaszcza, że tuż obok siedział wielki Pies.
A Pies to wiadomo - kłopoty...
I kiedy wydawało się, że los Ruska jest przesądzony - zdarzył się mały Cud, przez niektórych zwany Zbiegiem Okoliczności albo Przypadkiem.
Wyrok został odroczony. Rusek dostał szansę na znalezienie nowego Domu.
