
Przedwczoraj rano zadzwoniła z płaczem babciulka, że znalazła 4 kociaki w reklamówce wiszące na krzaku. Negocjowałam z nią bardzo, żeby mogły u niej zostać. Ale jak zajechałam to niestety - ocena sytuacji na to nie pozwoliła. Pani 80+, w domu starutki piesek i 2 koty+gołąb


gorączkowe plany komu by tu... komu no komu....
Na szczęście Marysia była w domku a mama Korniczków zgodziła się pohodować maluszki. Musiałam niestety zabrać KOrniczki bo 7 kociaków to trochę za dużo. Maluchy takie biedne:
Potem zadzwoniła inna babciulka, że koło szpitala dziecięcego jest kotka z 5 kociakami.Ula nawet wybrała się na spacer w te rejony, ale narazie nie znalazła. Może w kontakcie z babciulką się uda. Sęk w tym, że nie ma gdzie tego schować... Babcia też nie brzmiała tak jakby mogla cywilizowac dzikotki
