Nowe wieści - dziś koło południa mieliśmy małe święto, bo psińco w końcu zrobiło kupę ! (czym to człowiek potrafi się cieszyć, no no...). Po wizycie u weta - jeszcze coś zalega w jelitach, ale jest bez porównania lepiej niż wczoraj, chocaiż brzuszek troszkę go boli (marudzi, gdy się dotyka), a kiszeczki ma podrażnione i lekko wzdęte. Ale nie ma się co dziwić, skoro jego dziesiejszy kupal był takiej wielkości, jak dokonania moich dużych kocurów. Jutro jeszcze dostanie ostatni zastrzyk. Ale idzie ku dobremu, zdecydowanie. Mały ma coraz lepszy humor, a dzisiaj nawet zjadł sam żółtko - było PYCHA ! i troszkę mleczka (takie sobie).
Dropszuś wziął go na przeszkolenie "jak bawić się papierkiem na sznurku", a Snooker "jak fachowo drapać drapak". Mały podczas pokazu siedzi i jest taki wpatrzony w duże koty, że można pęknąć ze śmiechu. Były też zabawy, włącznie z próbami zapasów, zarówno z Dropszusiem, jak i ze Snookerkiem. Snooker czasem jest niezbyt delikatny, nie wiem, czy nie powinnam się bać, że skrzywdzi malucha swoim cielskiem. Ale mały już się go właściwie nie boi, potrafi np. stać pod Snookerkiem i gryźć go w brzuszek

Nawet już gonił Snookerka (co wygląda dość osobliwie - wielki ryży wałek z zadartym ogonkiem ucieka w galopie przed czymś, co ledwo od ziemi odstaje

Jest przesłodki i w ogóle
A Snookerkowi już chyba przeszło, bo dziś przyszedł się uwalić na kolana do głaskania, jak to on potrafi

Jestem taka szczęśliwa
Dziś zdecydowaliśmy, że będzie się nazywał Szlemik

Jeszcze się nie przyzwyczaiłam, ale już jest tak zapisany w lecznicy, więc sprawa jest poważna. Czas zmienić podpis !