Witam,
też należe do zasikanych... a może już nie... chwilowo szanowny kot Szyszkownik Kilkujadek zwany Kilkiem albo Kleszczem odpuścił. A pipek wstrętny lał sobie tylko i wyłącznie do łóżka w sypialni i to tylko po mojej stronie!! Raz sikał jak nikogo nie było w domu a raz jak po prostu spaliśmy - jak miło obudzić się z mokrą śmierdzącą plamą w łóżku... czysta przyjemność... raz nam nawet kupona uwalił na łóżko w sypialni i to na nowiutką narzutę - dwa pozostałe koty stały i na niego patrzyły a on sobie kupona strzelał. Dzięki niemu mamy wyprane już wszystkie możliwe kołdry, koce i pierzyny - i to co najmniej kilka razy... w zimie jak jak zasikał pościel i powoli schła, musieliśmy spać w śpiworach, jak na biwaku, oczywiście je też w końcu zasikał.
Adoptowaliśmy już go ponad pół roku temu jako małe dwumiesięczne kocie z DT i na początku był spokój. To znaczy Kilek rządził, bo dwa pzozostałe kocury to takie lebiody i wszystko dadzą sobie zrobić, więc małemu też pozwoliły sobą rządzić, w sumie tak jest do tej pory... w każdym razie po jakimś miesiącu w łóżku zaczęły pojawiać się zasikane plamy, potem nakryliśmy młodego... co ciekawe, dość szybko doszliśmy do wniosku, że ten kot to po prostu wymuszacz. Sikaniem pokazuje nam, że mu się coś nie podoba, sikaniem na nas wymusza zmiany. W sumie każde zasikanie łóżka możemy z czymś powiązać. Jak był u weterynarza -odreagował sikaniem, kolejna wizyta - kolejne sioo w łóżko, wniesiono nam nową kanapę i koty musiały zostać zamknięte w łazience (jedyne drzwi jakie mamy w mieszkaniu) znów siku, intensywne sprzątanie a kot nie był w centrum uwagi - więc znów się zsikał, pusta miska - trzeba się zsikać itd. Myśleliśmy, że jak zostanie wykastrowany to mu przejdzie, dalej lał... teraz przestał, jest spokój, bo... wymusił na nas, że drzwiczki do kuwety krytej zostały zdemontowane. Oczywiście młody potrafił je pokonać, ale najwidoczniej mu się nie chciało. Jak rozpoczął tę swoją krucjatę przeciwko drzwiczkom w kuwecie, to potrafił się nawet zsikać na ceratę, którą zaczeliśmy przykrywać łóżko... zdolna bestia. Niestety musieliśmy się poddać, kot zwyciężył i teraz w pokoju, gdzie stoi kuweta (niestety za nic nie zmieści się w łazience) czasem unosi się bardzo mało przyjemny zapach kocich kupek... ale kot ma co chciał...
Kochamy tego małego gnojka, nawet przez myśl nam nie przeszło, żeby go oddać. Czasem myśleliśmy, że robi nam na złość, ale uważamy już teraz, że on ma po prostu taki sposób wyrażania swojej dezaprobaty. Póki co, wszystko mu pasuje i mam nadzieję, że tak już pozostanie.
Trzymam kciuki za wszystkich zasikanych

żeby Wasz los też się odmienił...