Niestety Ludwiś nadal jakiś taki markotny

Zachowuje się jakby nie mógł nam wybaczyć tej ostatniej wizyty u weta, bo nabrał ogromnego dystansu i częściej zwiewa przed nami

Wczoraj daliśmy mu czas na odpoczynek, bo pani weterynarz uprzedziła nas że te łapki mogą mu się dawać we znaki (dwa spore zastrzyki domięśniowe to nie byle co), ale dziś już chyba czas na terapię ślimtaniową

Kurcze, mam nadzieję że to tylko foch i złe samopoczucie, a nie nic poważnego

Przy okazji wizyty był znów osłuchany i wymacany i przed nią zachowywał się normalnie, więc nic nie wskazuje na poważną przyczynę...