
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Danka_83 pisze:Wiemy jak trudni jest znaleźć jakikolwiek dom, praktycznie dzisiaj się dowiedziałam że szukamy domu dla Rudaska i że oh już Alicja chciałaby go zabrać. Droga Alicjo, wierzę, że Rudasek miałby wszystko co najlepsze u Ciebie, twoje kociaki wyglądają naprawdę pięknie itd. ale naprawdę obawiałam się transportu za granicę. W tej sytuacji Rudasek i tak i tak musiałby zostać przewieziony, więc jeżeli mam wybierać długo męczącą podróż dla niego do nowego wspaniałego domu w Szwajcarii czy równie męczącą podróż do Anglii - wolałabym, żeby pozostał z nami i w towarzystwie kota, z którym się akceptuje. Problemem największym jest w tej chwili już nie wyrobienie tych badań tylko umieszczenie gdzieś Rudaska, bo teściowa naprawdę nie zniesie ani chwili dłużej naszych kotów. Może zostać u niej tylko Wenus w oczekiwaniu na przyjazd do Londynu, Rudasek jest zbyt kłopotliwy. Nie miej nam proszę za złe, że szukamy wszystkich możliwych rozwiązań. Wiem, ze trochę to trwało zanim odezwałam się na forum, ale też nie zaczynałam żadnych postów, bo ostatni tydzień to były trudne chwile ze względów prywatnych i organizacyjnych i nie wiedziałam jakie kroki mogę podjąć w sprawie kotów.
ALICJA Borgelt pisze:CO JA MAM NAPISAĆ, DZIEJE SIĘ TU CYRK, NIE BĘDĘ TEGO WSZYSTKIEGO KOMENTOWAĆ, NIE MAM OCHOTY SIĘ PRZEPYCHAĆ
Dom dla Rudaska cały czas u mnie czeka, ja nie szukałam na siłę kota, TO ON MNIE ZNALAZŁ, POKOCHAŁAM GO JAK TYLKO GO ZOBACZYŁAM, ADOPCJE TEŻ WIEDZAĄ DLA CZEGO...
...CZASAMI TO WŁAŚNIE KOTY NAS SAME ZNAJDUJĄ....
MOGĘ TYLKO PRZEPROSIĆ, ŻE CHCIAŁAM I CHCĘ DOBRZE
Lidka pisze:Przyjaciólka 8 lat temu wracala ze Stanów do Polski. Wiozła kota. Koszmarna podróż.
Rok temu wracała do dzieci w Stanach, bo w Polsce jednak wyszło tak sobie. Nie potrzeba wykształconych ludzi z kontaktami:( Wracała z kotem Stefanem i obiecała mu, że już nigdy więcej. I jedną i drugą podróż bardzo dlugo odchorowywał.
Teraz przyleciala na poczatku czerwca zalatwic sprawy i odwiedzić mamę. Podróż trwala dwa dni. pierwszego dnia wieczorem dowiedzieli się, że moga wrócić do domu i wrócic następnego dnia. Następnego dnia wylecieli z opóźnieniem i niezdążyła na samolot do Katowic, żeby nie spędzić z bagażami całego dnia na lotnisku zdecydowała sie na lot do Krakowa. Jedna walizka się zgubiła:( Znów to trwalo. Oczywiście nie codziennie zdarzają się awarie i do Anglii bliżej. Ale to nie tylko czas lotu to jeszcze parę godzin gdzieś na lotnisku.
Do przewozu naszych kotów kupilam króliczą klatkę. Mamy dość duży samochod i mieści sie nawet taka na 120 cm. Jest w niej na tyle miejsca, że może być tez mala kuwetka. Zabieram zawsze z dodatkiem piasku z domowej kuwety. No i poslanie z domu.
Tak wieźliśmy niepełnosprawnego Milutka
Trzymam kciuki za właściwe decyzje:))
Szejbal pisze::crying:![]()
Błagam niech go któś przygarnie. Ja miałam rozmowę z TŻ już ciężką o Ludmiłka z cukrzycą, na którego czekam cierpliwie, i jestem świadoma, że naprawdę nie mogę. TŻ jest bardzo wyrozumiały i rozumie wszystko, ale juz coś ustaliliśmy i się nie da.
![]()
Błagam - niech go ktoś wypatrzy![]()
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google Adsense [Bot] i 730 gości