Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-część 9.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro cze 30, 2010 9:13 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-51 kotów-Bydgoszcz.

a ja życzę wszystkim spokoju i miłego dnia :mrgreen:
w Toruniu upalnie, mój kot zrobił rano awanturę napełniłam posłusznie miskę, powąchał śpi 8O
Mirka jak solidarna rodzinka? bo wszyscy o niej zapomnieli czy cóś :wink:

edit: zapraszam na bazarek - można się targować :wink:

PearlRain

 
Posty: 6184
Od: Pt gru 11, 2009 12:06
Lokalizacja: Duża Wyspa

Post » Śro cze 30, 2010 10:42 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-51 kotów-Bydgoszcz.

casica pisze:Co do moich wniosków na temat Miszy
W tym zamkniętym wątku viewtopic.php?f=1&t=103854&start=1035
9 stycznia ulvhedinn pisze (wczesniej bezskutecznie dopytywała się o niego):
Dobra już wsztko wiem o białym. To albinosek, czysto biały (no aktualnie brudno )niebieskie oczy. Głuchy, niedowidzący (ale nie całkiem, wodzi spojrzeniem, mruży oczy na flesz, a nawet na lekkie światło). Ma wrzodziejące zapalenie ucha w trakcie leczenia i prawdopodobne problemy białaskowe- nadwrażliwość na światło etc. Żył na działkach, jest raczej dziki (ale myślę że do oswojenia), podobno niekuwetowy. Biedul był wytraszony, ale nawet mnie nie osyczał specjalnie...

i później
Agnes, on był dzikim, wolnożyjącym kotem na działakach. W końcu karmicielce udało sie go złapac i przywieźć do schronu, w schronie jest krótko...

Cytaty wystarczą za komentarz do wypowiedzi zarówno Twojej, jak i Mruczeńki 1984 :wink:

Z tego samego wątku. Inne cytaty:

Klusek pisze: Biały już czeka u mnie w domu na wyjazd. Jest bardzo spokojny. Przy przekładaniu tylko raz syknął i popchnięty gazetą sam wmaszerował do kontenerka. Siedzi cały czas grzecznie i ani piśnie. Potwierdzam, że kocio coś widzi. Źrenice zmieniają wielkość przy zmianie natężenia światła.

mirka_t pisze: Biały już w rękach Esti. Sam przeszedł do mojego transportera. Był bardzo grzeczny a Gibutkowa wraca już do Wrocławia. Dziękuję wszystkim zaangażowanym w transport białego.

Kruszyna pisze: Potwierdzam - Gibutkowa właśnie do mnie dzwoniła :) Ma spostrzeżenia, iż Biały lepiej widzi w półmroku, zbyt jasne światło go razi. Ma też wrażenie, że Biały nie słyszy, nie ragował w ogóle na hałas w pociągu.

Gibutkowa pisze: Jest bardzo grzeczny i spokojny ale na pewno nie apatyczny i nie wycofany. :ok: Najpierw obserwował przez szparkę którą mu zostawiłam otwartą w ocieplaczu (i się gapił na mnie tymi cudnymi oczkami :love: ), a potem spał. Myślałam że będą problemy z przenosinami ale jak Mirka już pisała sam wszedł do jej transporterka :) (ustawiłyśmy tylko z Esti transporterki przodem do siebie zetknięte i otworzyłyśmy drzwiczki).

mirka_t pisze: Dobrze widzi i słyszy. Światło mu nie przeszkadza. W małżowinie usznej ma ogromną przetokę a w dziurach dzikie mięso. Nie ma rapy i być może uda się ucho uratować. Wątpię, aby w schronisku robiono cokolwiek przy kocie. W uszach miał świerzbowca, w sierści wielkie pchły. Ładnie je, pije i korzysta z kuwety. Jest stary i nie ma większości zębów a na pozostałych jest spory kamień. Nie wiem czy miał kontakt bezpośredni z człowiekiem, ale dzisiaj nie było już problemu z jego obsługą u weta. Dzisiaj też pierwszy raz próbowałam karmić go z ręki. Na zachętę dostał trochę gotowanej szynki i mam nadzieję, że zbytnio się do niej nie przyzwyczai.
ObrazekObrazek
Oczywiście nie mam do nikogo pretensji o wcześniej podane informacje o kocie. Wiem jak jest w schroniskach. Jak wygląda przyjmowanie i leczenie kotów z ulicy a zwłaszcza tych niezbyt miłych. Kot w schronisku zachowuje się całkiem inaczej niż w domu nawet tak mocno zakoconym jak mój. Dlatego też trzeba zabierać koty ze schronisk do domów tymczasowych.

Czy te cytaty wystarczą za komentarz do Twojej wypowiedzi?
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Śro cze 30, 2010 10:50 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-51 kotów-Bydgoszcz.

zagladam do koteczkow..

tillibulek

 
Posty: 15689
Od: Czw gru 18, 2008 15:04
Lokalizacja: Warszawa/Białołęka

Post » Śro cze 30, 2010 12:49 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-51 kotów-Bydgoszcz.

Skróciłam
pixie65 pisze:Czy te cytaty wystarczą za komentarz do Twojej wypowiedzi?

A wynika z nich coś konkretnego? Np, że to kot domowy? 8O
Jedyne konkretne informacje dotyczące Miszy, to takie, że był kotem żyjącym na działkach. Reszta to literatura.
Widziałaś zapewne różne zachowania dzikich kotów, gdy nagle znajdą się w zamknięciu. Jedne chodzą po ścianach, inne wręcz przeciwnie. Łatek, zmarły już niestety piwniczniak mojej mamy nigdy nie korzystał z kuwety, mimo, iż inne piwniczne koty własnie do kuwet się załatwiają. Łatek zawsze był uprzejmy na podłogę. W szpitaliku, gdy trafił na leczenie, zamkniety w klatce z kuwety korzystał. Wypuszczony z niej, juz nie. Dlatego, do końca swoich dni był kotem wolno żyjącym. Zorro, inny piwniczniak, gdy odzyskał siły, nie dawał sie leczyć, szalał. Żaden z nich nie był kotem domowym, nigdy.

Swoją drogą nic mnie bardziej nie wkurza niż przemądre wolontariuszki wciskające ludziom koty - och, proszę zabrać koteczka, oswoi się, będzie dobrze. A później taki kot, dziki, wraca z adopcji i jest foch wielki, że ludzie podli. Bo ludzie chcieli nakolankowego miziaka, a bezmyślnie wciśnięto im kota wymagającego dużego doświadczenia, nie biorąc pod uwagę oczywistego faktu, że kot wolno żyjacy w innych niz zwykle warunkach, często zachowuje się zupełnie inaczej.
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro cze 30, 2010 13:19 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-51 kotów-Bydgoszcz.

casica pisze:Skróciłam
pixie65 pisze:Czy te cytaty wystarczą za komentarz do Twojej wypowiedzi?

A wynika z nich coś konkretnego? Np, że to kot domowy? 8O

To ja też skracam :wink:
Moim zdaniem z tych cytatów jednak wynika więcej niż z informacji, którą uzyskała ulvheddinn bodajże przez telefon.
Od osoby ze schroniska, która z kolei miała informację o kocie od karmicielki.

Mogłabym podważyć wiarygodność karmicielki na takiej samej zasadzie jak Ty robisz to z wiarygodnością wolontariuszek.
Mnie oprócz przemądrych wolontariuszek jeszcze bardziej wkurzają niekoniecznie wyedukowane, zwykle mało chętne do współpracy i najczęściej średnio zorientowane "w terenie" karmicielki.
Zwłaszcza ostatnio.

Natomiast wydaje mi się iż nie można pominąć opinii osoby, która zajmuje się kotem od stycznia i zapewne już cośkolwiek na jego temat wie.
Mnie weryfikacja poglądu na temat tego, co dla dzikiego kota dobre zajęła dokładnie 21 dni. Tym bardziej jestem przekonana, że Mirka miała mnóstwo czasu, uwzględniając czasochłonną opieką nad taką ilością kotów, żeby się zorientować co do charakteru i upodobań Miszy.

Nie bardzo więc rozumiem powód, dla którego Mirka miałaby podporządkować swoje decyzje o wydaniu bądź nie wydaniu kota - wirtualnym głosom. Powiem szczerze - Twoja oferta (moim zdaniem) byłaby fantastycznym pomysłem dla młodego, zdrowego kota, który potrafiłby "odnaleźć się" w nowym środowisku, potrafiłby zawalczyć o swoje miejsce.
A Misza nie radził sobie już na tych działkach, gdzie został znaleziony - dlatego trafił do schronu.
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Śro cze 30, 2010 13:37 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-51 kotów-Bydgoszcz.

Bez dedykacji oczywiście, ale jak ktoś wciska głowę w nie swoje sprawy, to...

Obrazek
Obrazek

Mruczeńka1981

 
Posty: 12562
Od: Sob gru 29, 2007 17:12
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro cze 30, 2010 13:48 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-51 kotów-Bydgoszcz.

casica pisze:Co do moich wniosków na temat Miszy
W tym zamkniętym wątku viewtopic.php?f=1&t=103854&start=1035
9 stycznia ulvhedinn pisze (wczesniej bezskutecznie dopytywała się o niego):
Dobra już wsztko wiem o białym. To albinosek, czysto biały (no aktualnie brudno )niebieskie oczy. Głuchy, niedowidzący (ale nie całkiem, wodzi spojrzeniem, mruży oczy na flesz, a nawet na lekkie światło). Ma wrzodziejące zapalenie ucha w trakcie leczenia i prawdopodobne problemy białaskowe- nadwrażliwość na światło etc. Żył na działkach, jest raczej dziki (ale myślę że do oswojenia), podobno niekuwetowy. Biedul był wytraszony, ale nawet mnie nie osyczał specjalnie...

i później
Agnes, on był dzikim, wolnożyjącym kotem na działakach. W końcu karmicielce udało sie go złapac i przywieźć do schronu, w schronie jest krótko...

Cytaty wystarczą za komentarz do wypowiedzi zarówno Twojej, jak i Mruczeńki 1984 :wink:

Oj święta naiwności ;) - tak bym ogólnie skomentowała informacje jakie są ze schronu, trzeba na nie brać ostrą poprawkę, bo wiele razy się zdarzyło, że braliśmy stamtąd wysterylizowaną kotkę która okazywała się być pełnojajecznym kocurem. A i jak widać karmicielka się myliła co do kotka - nie był niedowidzący ani głuchy (sama tak początkowo myślałam), zatem najprawdopodobniej jej domniemanie co do dzikosci kota było również "przypuszczeniem". A trudności ze złapaniem nie świadczą o dzikości kota tylko np. o strachu. Z reszta jak sama zacytowałaś wypowiedź (zapewne Mirki jak się domyślam) "Żył na działkach, jest raczej dziki ".

Widziałam Miszę, dotykałam go, nie wyglądał jak kot dziki (widziałam koty dzikie) tylko wystraszony (takie tez widziałam.
I jeszcze takie dwie krótkie historia z wrocławskiego schronu - idziemy do schronu, tam w klatce mega-dzika dzicz. Nie trzeba było wyciągać ręki do klatki wystarczyło podejść na metr żeby prychało i syczało i jeżyło się masakrycznie, fukało i biło łapą. Przyszło małżeństwo po kota. Pan zwrócił uwage na to mega-dzikie które ku ogólnemu zaskoczeniu nie syczało jak Pan zbliżył się na metr. Wyobraź sobie stuk kilku szczęk o podłogę kiedy Pan podszedł do klatki, otworzył drzwiczki, włożył do klatki rękę (mimo naszych ostrzeżeń) i zaczął się z mega-dzikusem bawić kawałkiem gazety. A potem się poryczałyśmy, bo mega-dzikie podeszło do drzwiczek i najpierw się otarło pyszczkiem o dłoń pana a potem wystawiło kuperek do drapania. I tak Miska pojechała do swojego domu - mega-dzika kotka która miała mord w oczach jak tylko ktoś się zbliżał do klatki na metr.
Kolejna kotka - była u Asi i Daniela w fundacji niechciane i zapomniane - Pepper. Buczała, fuczała, zaczepiała inne koty. Pewnego pięknego dnia do Asi i Daniela trafiło kilka kotków które musiały miec spokój (chyba maluchów o ile dobrze pamiętam) i Pepper na jakiś czas wylądowała w łazience i ... zrobił się z niej miziak (po roku pobytu u Asi i Daniela). Na próbę Pepper została przeniesiona do innej wolontariuszki która nie miała innych kotów i Pepper jest wciąż miziakiem. Mega-miziakiem!

O dzikości kota nie świadczy to że nie dał się złapać karmicielce na dworze. Ani to jak zachowuje się w jednej sytuacji. Tak jak pisałam wcześniej - Misza jest według mnie jedynakiem (jedynakiem jest np. kotka mojego brata - jak są inne koty w pobliżu to by człowiekowi oczy wydrapała, a jak nie ma kotów to jest miziakiem). To co zauważyłam - im więcej spokoju tym Misza się bardziej wyluzowuje.
Fundacja Tabby - Burasy i Spółka
https://www.facebook.com/BurasySp/

Mjeczysława Naczelnika Pszypatki
https://www.facebook.com/MjeczyslawNaczelnik/

tam jestem łapalna

Gibutkowa

 
Posty: 29640
Od: Pt wrz 04, 2009 17:23
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro cze 30, 2010 14:01 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-51 kotów-Bydgoszcz.

Gibutkowa. Twoje argumenty słuszne i merytoryczne jednak obawiam się, że twoje zabiegi są próżne - Casica nie przekonasz a jedynie skłonisz do dalszego wklejania cytatów i wywnętrzania jedynej słusznej racji.

Swoją drogą najlepiej wypadła tu krótkia i w temacie wypowiedź Mruczeńka1981 :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :ok:

alfabia

 
Posty: 204
Od: Pon lis 24, 2008 20:31

Post » Śro cze 30, 2010 14:47 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-51 kotów-Bydgoszcz.

SecretFire jeśli po wycięciu skóry rana zacznie się goi to na pewno było to dobre rozwiązanie.
U Soni to nie tylko stres. Co poza nim nie wiadomo.





pixie65 pisze:... Powiem szczerze - Twoja oferta (moim zdaniem) byłaby fantastycznym pomysłem dla młodego, zdrowego kota, który potrafiłby "odnaleźć się" w nowym środowisku, potrafiłby zawalczyć o swoje miejsce.
A Misza nie radził sobie już na tych działkach, gdzie został znaleziony - dlatego trafił do schronu.

I to jest sedno sprawy. A tak wygląda :arrow: pakowanie Miszy do transportera.




Fryzjerska rodzina nadal ma zapchane nosy i łzawiące oczy.

Obrazek Spinka Obrazek Grzebyk
Obrazek Koczek Obrazek Loczek
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Śro cze 30, 2010 14:51 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-51 kotów-Bydgoszcz.

mirka_t pisze:I to jest sedno sprawy. A tak wygląda :arrow: pakowanie Miszy do transportera.

Koci ideał pakowania do transporterka :lol: Żeby moje tak chciały :roll:
No i właśnie - czy tak robi dziki kot, który potrafi się odnaleźć na dworze :?:
Fundacja Tabby - Burasy i Spółka
https://www.facebook.com/BurasySp/

Mjeczysława Naczelnika Pszypatki
https://www.facebook.com/MjeczyslawNaczelnik/

tam jestem łapalna

Gibutkowa

 
Posty: 29640
Od: Pt wrz 04, 2009 17:23
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro cze 30, 2010 15:01 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-51 kotów-Bydgoszcz.

Gibutkowa pisze:Tak jak pisałam wcześniej - Misza jest według mnie jedynakiem (jedynakiem jest np. kotka mojego brata - jak są inne koty w pobliżu to by człowiekowi oczy wydrapała, a jak nie ma kotów to jest miziakiem). To co zauważyłam - im więcej spokoju tym Misza się bardziej wyluzowuje.

Z tym się zgodzę, ale ani jednego ani drugiego w domu mirki_t nie otrzyma.
A nie ma sensu przetrzymywać go w zamkniętej klatce lub w stadzie 51 kotów i pogłebiać jego złe samopoczucie psychiczne.
Czy mirka_t poczyni aktywne działania w celu znalezienia mu domu, który by zechciał spróbować dać temu kotu szanse - to zupełnie inna sprawa.

Na tym forum znajdowały domu koty i ułomne i problematyczne, dzięki aktywnemu działaniu ich opiekunów.
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39272
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Śro cze 30, 2010 15:12 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-51 kotów-Bydgoszcz.

Fryzjerska rodzina nadal ma zapchane nosy i łzawiące oczy.

Obrazek Spinka Obrazek Grzebyk
Obrazek Koczek Obrazek Loczek[/quote

Wydaje mi sie,czy oczka Spinki lepsze?
ObrazekTesknie kochanie(*)Obrazek Miszka i Majka

kicia582

 
Posty: 381
Od: Pon lut 22, 2010 0:33
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Śro cze 30, 2010 15:28 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-51 kotów-Bydgoszcz.

MariaD pisze:Czy mirka_t poczyni aktywne działania w celu znalezienia mu domu, który by zechciał spróbować dać temu kotu szanse - to zupełnie inna sprawa.

Na tym forum znajdowały domu koty i ułomne i problematyczne, dzięki aktywnemu działaniu ich opiekunów.

Myślę, że tak. Już nie raz przecież tak było. Nie odda jedynaka do domu z kotami a i tez nie odda kota towarzyskiego do domu który nie chce mieć więcej niż jednego kota - już wiele kotów wyadoptowała w ten sposób, choć często trzeba było dłuuugo szukać. Co do tego, że Misza trafi do właściwego domu, takiego który spełnia jego potrzeby - jestem o to spokojna. Może i potrwa to dłużej (może tak jak w przypadku Pepper - ponad rok) ale warto czekać aby kot znalazł się w tym najwłaściwszym domu. Misza nie jest "przerażony" siedzeniem w klatce, nie jest psychicznie "przybity". Wychodzi na balkon, daje się głaskać, je ładnie... a że sika... no cóż, wiele kotów jak coś im nie pasi to sika. Misza po amputacji ucha poczuł się lepiej - to widać i z tym chyba każdy kto widział go na filmikach się zgodzi. Myślę że posikiwanie może być kwestią tego, że Misza się zrobił "wymagający" ;) w sensie że ma teraz więcej siły by wyrażać swoją dezaprobatę wobec innych kotów, bardziej zaznaczać swoją obecność, wyłazi z niego charakterek - bo dopiero ze zdrowego kota wychodzi prawdziwy charakter ;)
A tak swoją drogą - jak byłam swego czasu z moją kotą w domu rodzinnym, gdzie mieszka mój brat i jego kotka Mika to Mika tez siurała, nie mówiąc już o tym że jak Sibel zrobiła kupę do kuwety to Mika się w niej wytarzała (w tej kupie), a jak chciałam ją wyjąć z kuwety to dostałam tak z pazura że mi już blizna na stałe została na dłoni :|
Fundacja Tabby - Burasy i Spółka
https://www.facebook.com/BurasySp/

Mjeczysława Naczelnika Pszypatki
https://www.facebook.com/MjeczyslawNaczelnik/

tam jestem łapalna

Gibutkowa

 
Posty: 29640
Od: Pt wrz 04, 2009 17:23
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro cze 30, 2010 15:29 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-51 kotów-Bydgoszcz.

kicia582 pisze:Fryzjerska rodzina nadal ma zapchane nosy i łzawiące oczy.

Obrazek Spinka Obrazek Grzebyk
Obrazek Koczek Obrazek Loczek[/quote

Wydaje mi sie,czy oczka Spinki lepsze?

No to samo właśnie zauważyłam :)
Fundacja Tabby - Burasy i Spółka
https://www.facebook.com/BurasySp/

Mjeczysława Naczelnika Pszypatki
https://www.facebook.com/MjeczyslawNaczelnik/

tam jestem łapalna

Gibutkowa

 
Posty: 29640
Od: Pt wrz 04, 2009 17:23
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro cze 30, 2010 15:39 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-51 kotów-Bydgoszcz.

pixie65 pisze:Nie bardzo więc rozumiem powód, dla którego Mirka miałaby podporządkować swoje decyzje o wydaniu bądź nie wydaniu kota - wirtualnym głosom. Powiem szczerze - Twoja oferta (moim zdaniem) byłaby fantastycznym pomysłem dla młodego, zdrowego kota, który potrafiłby "odnaleźć się" w nowym środowisku, potrafiłby zawalczyć o swoje miejsce.
A Misza nie radził sobie już na tych działkach, gdzie został znaleziony - dlatego trafił do schronu.

O mojej ofercie nic nie wiesz, bo jej przecież nawet nie przedstawiłam :roll:

Co do reszty pań - jak pisałam nie chce mi się unosic palców :)
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510 i 77 gości