dafney pisze:Następnym razem jak znajdę kota i zobaczę jakiekolwiek objawy (biegunka, wymioty) od razu jadę do weta po surowicę.
I to będzie właściwe podejście.
dafney pisze:Koty mojej mamy mają 9 i 7 lat. Nigdy nie wychodziły na zewnątrz, więc nie miały kontaktu z wirusem. Może kotka jako kociak miała, bo jest z ulicy, ale to mało prawdopodobne, bo pewnie podzieliłaby los Arniego...
Koty są zdrowe (tzn nadal grubasy), ale jeśli im się coś stanie, to ja chyba umrę, więc chyba lepiej je zaszczepić. Tylko czy szczepionka nie spowoduje, że zachorują? Przecież odporność wytwarza się po jakimś czasie po szczepieniu. Tak właśnie czytam, że szczeniaka, który miał kontakt z parwo nie wolno szczepić, tylko podać surowicę. Czy dorosłe zwierzęta traktuje się w tej kwestii inaczej?
Dzwoniłam rano do weta, ale powiedziano mi, że dorosłym kotom raczej nic nie grozi jak nie miały bezpośredniego kontaktu z kociakiem. Mama wyprała rzeczy mojej córki i prześcieradło z łóżeczka, ale całego łóżeczka nie da się umyć, bo to takie materiałowo-plastikowe łóżeczko.
Masz dwa wyjścia - czekać aż wystąpią objawy - co może nigdy nie nastąpić, ale jeśli nastąpi może być ciężko, bo koty do młodziaków nie należą i nigdy nie wychodziły, więc nie wiadomo jak dadzą sobie radę z infekcją. Generalnie powinny sobie poradzić, ale zdarzały się zejścia kotów dorosłych i nieszczepionych na PP.
Ja bym zaszczepiła jak najszybciej. Koty są już w takim wieku, że brak uodpornienia - nie tylko na PP, ale również na wirusy odpowiedzialne za KK, może spowodować sporo kłopotów. Im starsze będą, tym trudniej będzie zwalczyć ewentualną infekcję, a złapać coś zawsze mogą, nawet jak nie wychodzą.

