Czemu tak głośno?
Żyjemy wszyscy, tylko niektórzy z nas walczą z luźną kupą po sobotnim odrobaczaniu. Kuba już doszedł do siebie, Rosen jeszcze walczy

Nie wiem czy dać mu jeszcze czas, czy iść do weta po jakieś bakterie w paście

Dopiero drugi dzień się zaczął, humor ma, apetyt też, chyba jeszcze poczekam...
Kuba próbował się zabić

Na szczęście nie udało mu się. Goopi kot, no! Odważył się skoczyć na wyższą szafkę

Kuba jest skoczny, wskakuje wyżej niż Rosen, ale w przypadku tej szafki coś go paraliżuje

Ma do przeskoczenia jakieś 30 cm w bok i jednocześnie ok. 80 w górę i zamiast się tam dostać bez problemu, to goopi kot spadł na grzbiet zahaczając po drodze o niższą szafkę

Myslałam już, że nie będzie czego zbierać, a on się tylko wystraszył i zwiał. Nic mu się nie stało, tylko serducho biło, jakby chciało uciec. Moje zresztą też

Mam nadzieję, że więcej nie będzie próbować
W niedzielny poranek o godzinie 3.30 obudził nas dziwny dźwięk. Brzmiało, jakby ktoś (czyli kot) bawił się na podłodze jakimś małym kartonikiem. Półprzytomna przebiegłam w myślach mieszkanie i doszłam do wniosku, że nie wiem co to jest - leków nie było nigdzie w miejscu dostępnym, więc nic im nie grozi. Wymyśliłam, że może nową pastę do zębów w kartoniku zrzuciły z półki i nią się bawią. Niech się bawią, byle cicho

Cicho jednak nie było i Tż postanowił wstać. Cieszę się, że to nie byłam ja

Akcja miała miejsce w łazience.Ten dźwięk to był kartonik ze środka papieru toaletowego turlany po podłodze. Papier zdjęty z rolki rozwinięty w całości leżał na podłodze. Oprócz tego na środku łazienki leżał rozwalony koci ręcznik do gryzienia - przyniosły go tam. W łazience znalazły się także moje laczki ogrodowe - to na pewno sprawka Kuby - ogrodowo-stopowego fetyszysty

On nie gryzie takich laczków, czy stóp, tylko je liże z dzikością w oczach i kładzie się na nich, broniąc tego terenu z niezwykłym zaangażowaniem. Jeden laczek mu nie wystarczy, musi mieć co najmniej dwa

Mam dokumentację fotograficzną, ale oczywiście siedzi jeszcze w aparacie
